Szok w małej miejscowości. Policja znalazła zakopanego noworodka

Śledczy ujawniają mrożące krew w żyłach kulisy z Rynicy: prokuratura kieruje do sądu akt oskarżenia wobec Małgorzaty I. i Renaty I. – matki i babci chłopca, które miały zakopać żywego noworodka kilka godzin po porodzie. Ciało dziecka odnaleziono dopiero po latach, na terenie rodzinnej posesji. To jedna z najbardziej wstrząsających spraw, jakie w ostatnich miesiącach wstrzymały oddech opinii publicznej.
Kulisy sprawy: zbrodnia ujawniona po latach
Rynica, maleńka wieś w Zachodniopomorskiem, wraca dziś na czołówki serwisów informacyjnych. Prokuratura w Szczecinie potwierdza: do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 31-letniej Małgorzacie I. i 54-letniej Renacie I. Śledczy twierdzą, że do zbrodni doszło na przełomie 2019 i 2020 roku, a noworodek został zakopany żywcem kilka godzin po przyjściu na świat. Ciała dziecka poszukiwano dopiero w kwietniu 2025 roku – i właśnie wtedy dokonano makabrycznego odkrycia na rodzinnej posesji.
„Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem” – tak brzmi główny zarzut. To sformułowanie z Kodeksu karnego oznacza działanie nacechowane wyjątkową bezwzględnością wobec ofiary. W praktyce prawnicy tłumaczą je jako sytuacje, w których cierpienie jest większe niż „typowe” dla przestępstwa zabójstwa. W tej historii te słowa brzmią jak wyrok sumienia.
Co udało się ustalić?
Serce sprawy: kluczowe ustalenia śledczych
Prokuratura ujawnia, że młodsza z kobiet, Małgorzata I., przyznała się do zarzuconego czynu i złożyła obszerne wyjaśnienia. Babcia, Renata I., nie przyznaje się do winy. Obie – jak podkreślają śledczy – wcześniej nie były karane. Wobec kobiet stosowano tymczasowy areszt. Co ważne, biegli psychiatrzy stwierdzili u matki znacząco ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i kierowania swoim postępowaniem w chwili zdarzenia. Tego typu opinia otwiera drogę do nadzwyczajnego złagodzenia kary – jeśli tak zdecyduje sąd – ale nie przekreśla odpowiedzialności.
To nie był nagły „zryw” ciekawości śledczych. Jak wynika z materiałów, śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Gryfinie długo pozostawało niejawne co do daty samego czynu. Dopiero w toku czynności – w tym po odkopaniu szczątków dziecka na terenie zamieszkiwanej posesji – śledczy precyzyjnie ułożyli oś wydarzeń. W świetle ustaleń prokuratury kara, jaka grozi oskarżonym, to minimum 15 lat więzienia, a w górnej granicy – dożywocie.
Co dalej w tej sprawie?
Co dalej: sala sądowa, trudne pytania i pamięć o ofierze
Proces będzie wymagał od sądu chirurgicznej precyzji: zderzy zeznania, opinie biegłych i materiał dowodowy. Prawnicy zwracają uwagę, że przy stwierdzeniu „znacznie ograniczonej poczytalności” kluczowe staje się zrozumienie, czy i w jakim stopniu oskarżona mogła realnie kierować swoim zachowaniem – i czy druga z kobiet miała pełną świadomość skutków działań. To właśnie na tym polu rozegra się najważniejszy spór adwokatów i prokuratorów. W tle – dramat, którego nie cofnie żaden wyrok.
Jeśli sprawa czegoś uczy, to tego, że mówić o przemocy i samotności w czterech ścianach trzeba wcześniej, głośniej, skuteczniej. Dla wielu czytelników to temat trudny, ale konieczny. I pytanie, które zostaje na koniec: czy środowisko – rodzina, sąsiedzi, instytucje – mogło zareagować wcześniej? Będziemy to sprawdzać, śledząc przebieg procesu i decyzje sądu.


































