DRAMAT w Warszawie! 26-latka zaatakowała partnera. Policjant ledwo stał, gdy to zobaczył

W jednym z bloków na warszawskich Bielanach doszło do tragedii: 26-letnia kobieta miała ugodzić nożem swojego partnera. Gdy weszli policjanci, lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon. Zatrzymana, według służb, była kompletnie pijana — badanie wykazało 3,9 promila alkoholu.
Kłótnia, nóż, dramat. Policja wkracza do mieszkania
Do zdarzenia doszło w mieszkaniu przy ul. Broniewskiego w Warszawie. Zgłoszenie dotyczyło rannego mężczyzny — na miejsce pojechali policjanci z Bielan oraz pogotowie. Mimo reanimacji nie udało się uratować życia ofiary.
Jak relacjonują funkcjonariusze, w trakcie czynności zabezpieczono nóż, który miał być narzędziem zbrodni. Partnerka mężczyzny została zatrzymana. Grozi jej dożywocie.
Pod wskazany adres natychmiast wysłano bielańskich policjantów. Na miejscu, oprócz partnerki mężczyzny, policjanci zastali załogę karetki pogotowia, która stwierdziła jego zgon - mówiła podinsp. Elwira Kozłowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa V.
Dramatyczne zdarzenie na warszawskich Bielanach. Kobieta była pod wpływem alkoholu
Do tragedii doszło kilka dni temu, lecz dopiero dziś – 15 października – znamy policyjną rekonstrukcję: zgłoszenie o rannym, karetka, która stwierdza zgon, a potem żmudne oględziny mieszkania. Kluczowy ślad? Zabezpieczony nóż i wysokie stężenie alkoholu u 26-latki.
Według ustaleń funkcjonariuszy kobieta została zatrzymana w innym miejscu niż mieszkanie, a badanie trzeźwości dało wynik 3,9 promila alkoholu we krwi. Tyle wystarczy, by pamięć zamieniła się w kalejdoskop – ale kodeks jest tu bezlitosny.
W tym samym czasie policjanci zatrzymali partnerkę mężczyzny i osadzili w policyjnej celi. W toku dalszych czynności policjanci zabezpieczyli nóż, którym kobieta prawdopodobnie dźgnęła mężczyznę. W chwili zatrzymania kobieta miała 3,9 promila alkoholu we krwi - tłumaczyła podinsp. Elwira Kozłowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa V.


Dramat na warszawskich Bielanach. Śledczy pracują nad ustaleniem przebiegu zdarzeń
Śledczy działali według podręcznika: zabezpieczyli ślady biologiczne, przesłuchali sąsiadów, zabezpieczyli monitoring klatki i okolic, a następnie doprowadzili kobietę do prokuratury. Z informacji podawanych przez media wynika, że 26-latka usłyszała zarzut zabójstwa, a sąd zastosował tymczasowy areszt.
W tle wybrzmiewa jeszcze jeden, brutalny rachunek: 36-latek nie miał szans, obrażenia były śmiertelne. Zespół ratownictwa mógł tylko potwierdzić zgon. Ta surowa informacja wraca w aktach – bo to ona zdecyduje o wysokości kary. Za zabójstwo Kodeks karny przewiduje od 8 lat więzienia do dożywocia. A jeśli w toku czynności biegli wskażą, że narzędzie i siła ciosu nie pozostawiały złudzeń co do skutku? Linia obrony stanie się wyjątkowo wąska.




































