Dramat na drodze! Śmigłowiec LPR i wszystkie służby w akcji. Strażacy rozcinali auto

Na krajowej „sześćdziesiątce dwójce” znów zrobiło się groźnie. W południe, na wysokości Karolina (Mazowsze), zderzyły się toyota i audi. Drugie auto dachowało do rowu, a uwięzionego 48-letniego kierowcę trzeba było wycinać narzędziami hydraulicznymi. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Policja wprowadziła objazdy, a świadkowie mówią o scenach jak z filmu akcji.
Zderzenie w samo południe i auto w rowie
Do wypadku na DK62 doszło dziś, 15 października, o godz. 12:37, tuż przy skrzyżowaniu z ul. Prostą, około 216. km trasy. Zderzyły się tam dwa samochody osobowe: toyota i audi. Siła uderzenia była na tyle duża, że audi przewróciło się na bok i wylądowało w rowie, a jedno z aut ścięło po drodze betonową latarnię. Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe – strażacy i ratownicy medyczni, którzy musieli użyć specjalistycznego sprzętu, aby dostać się do poszkodowanego, rozcinając karoserię pojazdu.
Wypadek całkowicie sparaliżował ruch na tym odcinku DK62. Policja i służby drogowe wprowadziły objazdy, kierując kierowców lokalnymi drogami, co spowodowało znaczne utrudnienia w ruchu. Na miejscu nadal trwały działania ratunkowe, a służby apelowały do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności i stosowanie się do tymczasowego oznakowania.
Co udało się już ustalić?
Dwie osoby w szpitalu, LPR w akcji
48-letni kierowca audi został przetransportowany do szpitala śmigłowcem LPR, natomiast 32-letni kierowca toyoty trafił tam karetką drogą lądową. Na miejscu niezwłocznie działał zespół ratownictwa medycznego, kilka zastępów straży pożarnej oraz policja, która zabezpieczała ślady i odtwarzała kierunki jazdy obu pojazdów. Dzięki sprawnej współpracy służb udało się udzielić pomocy poszkodowanym, mimo że sytuacja była wyjątkowo skomplikowana i wymagała precyzyjnych działań ratunkowych.
Utrudnienia w ruchu szybko objęły okoliczne drogi. Kierowca ciężarówki, próbując ominąć blokadę, osunął się do rowu, co wymusiło wezwanie ciężkiego holownika. Wypadek pokazał, jak jedno zdarzenie może wywołać efekt domina na drogach – dwie różne trasy, dwóch poszkodowanych i zero miejsca na błąd. Cała sytuacja jest ostrzeżeniem dla kierowców, że nawet pozornie niewielki wypadek może mieć poważne konsekwencje dla innych uczestników ruchu.
Co dalej?
Dlaczego to miejsce wciąż wraca w raportach?
Mieszkańcy mówią wprost: to skrzyżowanie „ma złą sławę”. Służby potwierdzają, że to nie pierwszy wypadek w tym rejonie – niebezpieczny łuk i lokalne zjazdy sprzyjają kolizjom. Policja apeluje o zdjęcie nogi z gazu i bezwzględne stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy kierujących ruchem.
Co dalej? Niewykluczone, że zarządca drogi znów pochyli się nad zmianami organizacji – dodatkowe oznakowanie czy sygnalizacja potrafią zdziałać cuda, zanim zrobi to przypadek. A my będziemy sprawdzać, czy wypadek na DK62 skłoni decydentów do działania, czy skończy się tylko na ostrzeżeniach.


































