"Nie chcieliśmy procentów na chrzcinach. Nakryłam mamę i wujka na piciu bimbru pod stołem. Co za wstyd"
“Zawsze marzyłam o dziecku. Najpierw nie chcieliśmy chrzcić Nataniela, ale później zaczął chorować i uznaliśmy, że może Bóg nam pomoże. Oboje z mężem pochodziliśmy z rodzin z problemem alkoholowym, więc było dla nas jasne, że na chrzcinach wysoko procentowych trunków nie będzie. Nie wierzę, że własna matka nie potrafiła uszanować mojej decyzji” - Luiza podzieliła się w sieci swoją historią.
Podjęliśmy decyzję o powiększeniu rodziny
"Trzy lata po ślubie zdecydowaliśmy wraz z mężem, że to dobry moment, aby zacząć starać się o dziecko. Piotrek miał dobrą pracę i to właśnie tak naprawdę dzięki jego zarobkom było nas stać na powiększenie rodziny. Ja mimo tego, że harowałam jak wół, nie zarabiałam kokosów. Przynajmniej miałam umowę o pracę…
Kiedy pójdę na macierzyński, będę chociaż miała jakieś swoje pieniądze - myślałam sobie. Szybko zaszłam w ciążę. Jednak w trakcie okazało się, że muszę na siebie uważać, jeśli chcę ją donosić.
Kiedy Nataniel przyszedł na świat, uznaliśmy z Piotrkiem, że nie będziemy go chrzcić, żeby w przyszłości mógł podjąć tę decyzję sam. Kiedy zaczął chorować, musieliśmy zmienić zdanie."
"Nasz synek ciągle chorował"
"Natanielek ciągle łapał jakieś infekcje. Był bardzo chorowitym dzieckiem. W nocy płakał, a ja razem z nim, bo nie potrafiłam mu pomóc. W końcu postanowiliśmy zabrać go do znachorki, którą znalazła dla nas moja babcia.
Kobieta powiedziała, że ktoś mógł rzucić na nas urok i że dobrze byłoby, gdyby dziecko było ochrzczone. Byłam zrozpaczona. Kiedy powiedziałam o wszystkim mężowi, on po namyśle przyznał, że nie zaszkodzi, jeśli ochrzcimy Natanielka. Zaczęliśmy przygotowania do chrztu ."
"Definitywnie nie chcieliśmy alkoholu na chrzcinach"
"Wiedziałam i widziałam, co alkohol robi z ludźmi. Nie chciałam alkoholu na chrzcie mojego dziecka, to by mogło źle wpłynąć na jego przyszłość. Przez to, że Natanielek znowu był chory, ja już świrowałam. Zaczęłam wierzyć w przesądy i zabobony. Mój synek nosił na rączce czerwoną wstążkę.
W końcu nadszedł ten dzień - chrzest Natanielka. W kościele wszystko poszło szybko. Kiedy zajechaliśmy na sale, Nataniel grzecznie spał.
Po około godzinie zauważyłam, że moja mama jest odrobinę zbyt wesoła. Niegdyś miała problem z alkoholem. Nie piła od 4 lat. Teraz nawet mała dawka uderzała jej do głowy. Postanowiłam więc mieć ją na oku. Po chwili nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Mama z wujkiem robili sobie drinki, dolewając do coli bimbru… Kiedy do nich podeszłam, oboje byli już mocno pijani. Jak mogli mi to zrobić?! Co za wstyd!"