Wyłowione zwłoki to Krzysztof Dymiński? Jeden szczegół nie daje spokoju
Krzysztof Dymiński zaginął pod koniec maja ubiegłego roku. Chłopiec wyszedł nad ranem ze swojego domu rodzinnego i udał się do Warszawy. Po raz ostatni był widziany na Moście Gdańskim. Nie wiadomo, co później stało się z Krzysztofem, jednak na przestrzeni ostatnich miesięcy pojawiły się doniesienia, jakoby przemieszczał się szlakiem św. Jakuba. Tymczasem 17 marca z Wisły wyłowiono ciało mężczyzny. Wszyscy zadają sobie pytanie, czy należy ono do poszukiwanego Krzysztofa Dymińskiego. Pewien szczegół potwierdza ponurą teorię internautów.
Wyłowiono ciało z Wisły. Czy to Krzysztof Dymiński?
Rodzice Krzysztofa Dymińskiego od miesięcy prowadzą aktywne poszukiwania swojego syna. Przez cały czas wierzą, że chłopiec odnajdzie się cały i zdrowy. Nie zakładają najgorszego, mimo faktu, iż w niedzielę 17 marca płetwonurkowie wyłowili z Wisły ciało młodego mężczyzny. Zwłoki odnaleziono w okolicy Nowego dworu Mazowieckiego. Znajdują się one w stanie zaawansowanego rozkładu, dlatego niemożliwa była ich identyfikacja. Śledczy poznają tożsamość dopiero po przeprowadzeniu badań genetycznych.
Sprawa odnalezienia ciała spędza sen z powiek osobom, które zaangażowały się w poszukiwania Krzysztofa Dymińskiego. “Super Express” poinformował, że ekipa płetwonurków, która wyłowiła zwłoki z Wisły, działała na prośbę rodzin dwóch zaginionych — Krzysztofa Dymińskiego oraz Klaudii Czaińskiej. Rodzice chłopca są jednak pełni nadziei, że to nie ich syn został odnaleziony:
Ja myślę, że to nie jest Krzysztof. Dopóki nie mamy potwierdzenia, trwają poszukiwania naszego dziecka i na tym się koncentrujemy – powiedziała w rozmowie z “Faktem” Agnieszka Dymińska, mama nastolatka.
Porażająca teoria dot. Krzysztofa Dymińskiego
Makabryczne znalezisko, którego dokonali płetwonurkowie, wstrząsnęło całą Polską. Krzysztof Dymiński zaginął 9 miesięcy temu, a mimo to policji wciąż nie udało się ustalić, co się z nim stało. Kilkukrotnie zdarzyło się, że zgłaszali się świadkowie, którzy rzekomo widzieli nastolatka, najpierw w okolicy Pomorza, a później w różnych częściach Polski na szlaku św. Jakuba, jednak żadna z tych informacji nie potwierdziła się. Rodzice Krzysztofa jednak nie poddają się i w dalszym ciągu aktywnie prowadzą jego poszukiwania. Nie wierzą, że to ciało nastolatka zostało odnalezione w Wiśle, choć część internautów ma na ten temat inne zdanie.
W dniu zaginięcia Krzysztof Dymiński miał być ubrany w bluzę z logiem Adidas oraz buty marki Diesel. Tymczasem “Faktowi” udało się dotrzeć do informacji, jakoby osoba odnaleziona przez płetwonurków miała na sobie markowe ubrania. Ten fakt sprawił, że wiele osób zaczęło zastanawiać się nad losem zaginionego nastolatka. W ten sposób narodziła się przerażająca teoria, która rozprzestrzeniają w sieci internauci.
ZOBACZ TEŻ: Po tym, co napisała mama Krzysztofa Dymińskiego, aż chce się płakać
Ten szczegół nie daje internautom spokoju. Czy to Krzysztof Dymiński?
Choć na wyniki badań DNA, które jednoznacznie potwierdza tożsamość osoby, która została wyłowiona z Wisły, trzeba będzie poczekać jeszcze kilka tygodni, natrętne myśli już teraz nie dają spokoju wielu internautom. Osoby, które zaangażowały się w poszukiwania Krzysztofa Dymińskiego, doskonale zdają sobie sprawę, że chłopca widziano w różnych częściach Polski, co sugerowało, że ten porusza się Szlakiem św. Jakuba. Najpierw ktoś miał zarejestrować wizerunek chłopaka podczas wędrówki drogą krajową nr 11 z Koszut do Kórnika w stronę Poznania. Później świadkowie wspominali m.in. o Bolewicach, Lwówku czy Nowym Tomyślu.
Wszystkie te miejsca znajdowały się na Szlaku Świętego Jakuba, którym przemierza się Europę, aby dotrzeć do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostella. Część osób zauważyła, że Nowy Dwór Mazowiecki, w którym wyłowiono zwłoki z Wisły, również znajduje się na trasie pielgrzymów. Ten szczegół nie potwierdza teorii, jakoby odnalezione ciało należało do Krzysztofa Dymińskiego, choć zaniepokoił wielu internautów.