Wyszukaj w serwisie
Zdrowie i żywienie Aktywność silversa Pielęgnacja i uroda Lifestyle Silver Quizy
Lelum.pl > Dzieje się > Matka była dla mnie mordęgą, ale ją znosiłam. Dopiero po tym wybuchłam
Wiktoria Wihan
Wiktoria Wihan 24.04.2024 07:26

Matka była dla mnie mordęgą, ale ją znosiłam. Dopiero po tym wybuchłam

matka i córka kłótnia
Fot. Canvapro/pixelshot, CanvaPro/Getty Images

Na popularnych forach internetowych nie brak emocjonujących wyznań rodziców, którzy skarżą się na swoje pociechy. Ich zdaniem młodzi ludzie nie są odpowiedzialni, troszczą się tylko o czubek własnego nosa, a swoim zachowaniem przejawiają rażący brak kultury. 27-letnia Agnieszka była kompletnym przeciwieństwem podobnych wpisów. Jej matka wychowała ją na potulną i niepewną siebie dziewczynę. Choć była wciąż bardzo młoda, jej spokojne i nudne życie zupełnie nie przypominało codzienności jej rówieśniczek. I choć Agnieszka nie szukała wrażeń i przygód, o której opowiadały jej przyjaciółki, w pewnym momencie musiała stanowczo sprzeciwić się swojej rodzicielce. Po tym wydarzeniu życie ich obu zmieniło się o 180 stopni.

Matka kontrolowała całe jej życie. Postanowiła opowiedzieć o tym w sieci

Agnieszka przez 27 lat mieszkała pod jednym dachem z apodyktyczną i zaborczą matką, która decydowała o każdym aspekcie jej życia. Choć w sieci nie brak podobnych historii, losami dziewczyny przejęła się spora społeczność internautów. Ludzie współczuli jej rodzicielki, która przez cały czas podcinała jej skrzydła i uzależniła od siebie. Na co dzień Agnieszka była aptekarką w niewielkiej miejscowości pod Wrocławiem. Jak łatwo się domyślić, nie była to praca jej marzeń, jednak matka naciskała, by poszła na studia farmakologiczne, a następnie zatrudniła się w pobliskiej aptece. Tak, by miała jak najbliżej do domu, gdzie każdego dnia po męczącej zmianie kobieta wyczekiwała jej z szeroko otwartymi ramionami.

Agnieszce nie zdarzało się spóźniać. Choć w teorii była dorosłą i niezależną kobietą, nie chciała się sprzeciwiać matce. Ona nie wahała się, by stosować na niej emocjonalny szantaż. Gdyby choćby przyszło jej na myśl nie wrócić do domu, mogła się spodziewać, że rodzicielka wydzwaniałaby do niej nieskończoną ilość razy, a w najgorszym wypadku powiadomiła policję o zaginięciu.

Każdy kolejny dzień ciągnął się dla Agnieszki w nieskończoność. Była pochłonięta rutyną, w której na zmianę pracowała i spędzała czas w domu ze swoją matką. 

Mam dopiero 27 lat, a czuję się jak staruszka. Od dawna każdy dzień spędzam pomiędzy apteką a domem, żyjąc pod dyktando matki. Właściwie to nie jestem farmaceutką, ale pielęgniarką środowiskową - żaliła się w sieci.

Niespodziewanie jej rodzicielka wpadła na pomysł, który był przyczyną rozpadu ich relacji.

Całe życie czułam, że coś jest nie tak. Później odkryłam sms Po latach związku zdradził, co kręci go w łóżku. "To był gwóźdź do trumny"

Matka wpadła na pomysł, jak uprzykrzyć jej życie. Po tym w końcu musiała postawić na swoim

Pewnego wieczora po powrocie z apteki, gdy Agnieszka usiadła z rodzicielką do kolacji, kobieta zaskoczyła ją niespodziewanym wyznaniem. Po tym, jak odwiedziła ją sąsiadka, wpadła na pomysł, by zeswatać córkę z jej synem, który był 40-letnim kawalerem i w dalszym ciągu mieszkał z matką. Kobieta obwieściła Agnieszce, że zaprosiła tamtą dwójkę na wspólny obiad w sobotę. Ten pomysł wyjątkowo rozzłościł 27-latkę.

Mamo, tyle razy prosiłam cię, żebyś nie próbowała mnie swatać z panem Heńkiem. Nie znoszę go! – wyznała Agnieszka.

Jej rodzicielka nawet nie chciała słyszeć protestu. Rozmowę z córką zakończyła, wypominając jej wiek i status panny. W dodatku wytknęła jej, że w ogóle nie myśli o przyszłości. Te słowa zabolały Agnieszkę. W duchu przyznała jej jednak rację. Przez całe życie nie zastanawiała się nad swoimi własnymi planami, ponieważ spełniała wszystkie zachcianki swojej matki. Postanowiła, że to koniec. Od tamtej chwili postanowiła, że weźmie los we własne ręce. To, co wydarzyło się już wkrótce, omal nie przyprawiło jej rodzicielki o zawał serca!

ZOBACZ TEŻ: Mąż znalazł dowód zdrady. Tak odpisał kochankowi żony, mistrzostwo

Matka pozbawiła ją pewności siebie. Niespodziewanie los się do niej uśmiechnął

Pewnego dnia, gdy Agnieszka przeglądała oferty biura podróży, natrafiła na wycieczkę po Włoszech. To wystarczyło, by spontanicznie podjęła oszczędności z banku w tajemnicy przed matką i opłaciła wyjazd. Postawiła rodzicielkę przed faktem dokonanym. Choć na początku bała się obwieścić jej swoją decyzję, ostatecznie zebrała się w sobie. Wiedziała, że nie ma innego wyjścia.

Oświadczyłam, że muszę przemyśleć sprawę swego ewentualnego zamążpójścia i w tym celu wyjeżdżam do Wrocławia do mojej dawnej koleżanki Majki. W pracy zastąpi mnie pani Lusia, była aptekarka, która odkąd przeszła na emeryturę, narzekała na brak zajęć – pisze internautka.

Jej rodzicielka była kompletnie zaskoczona tą nagłą decyzją. Nie było już jednak odwrotu. Nie zważając na lament matki oraz próby przekonania jej, by jednak została, 27-latka wyjechała do Wrocławia, skąd miała lot. Zachwycona jej decyzją przyjaciółka pomogła przygotować jej się na wczasy. Gdy skończyła pracę nad wizerunkiem Agnieszki, dziewczyna w ogóle nie przypominała szarej myszki, którą jeszcze do niedawna była. We Włoszech spędziła cudowne 2 tygodnie, podczas których uświadomiła sobie, że ma powodzenie u mężczyzn. Do tej pory żaden się za nią nie oglądał. Dziewczyna w końcu zrozumiała, że sporą rolę odegrała w tym utracona pewność siebie, którą odzyskała dopiero podczas wyjazdu.

Relacja Agnieszki z matką na zawsze uległa zmianie

Po tym, jak odmieniona Agnieszka wróciła do domu rodzinnego, nic już nie było w stanie powstrzymać zmian, które lawinowo zaczęły rozgrywać się w jej życiu. Po tym, gdy uświadomiła sobie, że jest atrakcyjną i młodą kobietą, przed którą świat stoi otworem, zdystansowała się od matki. Wciąż służyła jej pomocą, jednak nie bała się stanowczo wyrażać sprzeciwu, gdy ta naciskała na jej zamążpójście.

Pewnego dnia, podczas zmiany w aptece, w której dalej pracowała, Agnieszka spotkała młodego i przystojnego notariusza, który już dawno temu skradł jej serce. Tym razem mężczyzna po raz pierwszy zwrócił na nią uwagę, gdy przeprowadziła z nim śmiały dialog. Zauroczony, zaprosił ją na randkę. Dziewczyna czuła, że to nie jest ich ostatnie spotkanie. I miała rację.

Pół roku później odbyły się nasze zaręczyny, po których wyjechaliśmy do Wrocławia, zostawiając moją mamę we łzach. Tym razem miałam nadzieję, że były to łzy wzruszenia. Powoli uczyła się nowego samodzielnego życia. Odwiedzaliśmy ją regularnie, a na co dzień miała do pomocy nieocenioną panią Lusię – podsumowała interanutka.

 

źródło: polki.pl