Wyszła na grzyby i zaginęła. Znaleźli tylko koszyk i kamizelkę. Teraz rodzina ujawniła kulisy
W poszukiwaniu 76-letniej Pani Anny przeczesano 500 ha lasu. Kobieta wyszła na grzyby i ślad po niej zaginął. Jedyne, co pozostawiła po sobie to koszyk i kamizelka. Rodzina ujawniła najnowsze szczegóły akcji poszukiwawczej.
Pani Anna zaginęła 7 października
Pani Anna Charemska z Iwanisk w województwie świętokrzyskim, wyszła na grzyby 7 października, w okolicach godziny 11. Nie zabrała ze sobą telefonu, więc późniejszy kontakt z nią był niemożliwy . Bliscy zaczęli się bardzo niepokoić, gdy w godzinach popołudniowych kobieta nie wracała, a próby dodzwonienia się do niej kończyły się niepowodzeniem.
Jako pierwszy poszukiwania rozpoczął jej zestresowany syn. Niemal od razu powiadomiono także służby, które natychmiast podjęły akcję poszukiwawczą.
Poszukiwania objęły teren 500 hektarów lasu
Do akcji poszukiwawczej zaangażowane zostały wszelkie niezbędne jednostki, w tym policja, straż pożarna ratownicy Polskiego Czerwonego Krzyża i psy tropiące z Komendy Głównej Policji. Działanie zostało podjęte na naprawdę dużą skalę, do akcji został poderwany także specjalny helikopter z Krakowa, drony i quady . Niestety, odnalezienie Pani Ewy w leśnym otoczeniu graniczyło z cudem. Praktycznie nic nie wskazywało na obecność kobiety w pobliżu.
Znaleziono tylko reklamówkę z grzybami i kamizelkę, która rzekomo należy do cioci - mówiła Pani Ewa, krewna zaginionej Anny Charemskiej
Przełom w sprawie nadszedł 10 października, kiedy na numer alarmowy wpłynęło zgłoszenie o osobie, która potrzebuje pomocy i krzyczy w okolicy bagien.
ZOBACZ TEŻ: Sprawa spadku po Tomaszu Komendzie nie jest prosta. Kto otrzyma pieniądze?
Służby natychmiast udały się w okolice bagien
Od razu po otrzymaniu zgłoszenia interwencję podjęli policjanci, strażacy oraz ratownicy PCK. Na szczęście to właśnie tam odnaleziono Panią Annę. Kobieta była wycieńczona i zziębnięta, otrzymała pomoc tak naprawdę w ostatniej chwili. Rodzina poszukiwanej przekazała najnowsze informacje na temat finału sprawy i stanu zdrowia kobiety.
Ciocia cudem się odnalazła. Została znaleziona na jakichś bagnach w lesie. Jest w bardzo kiepskim stanie, zabierają ją teraz do szpitala. Ale najważniejsze, że jest już zaopiekowana — przekazała "Faktowi" rodzina zaginionej.
Nie jest wcale trudne, żeby zgubić się na grzybobraniu, dlatego zawsze warto mieć ze sobą telefon, aby móc skontaktować się w celu uzyskania pomocy.