Rosja tłumaczy się z dronów nad Polską. Skandaliczne oświadczenie Kremla

Po nocnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie bezzałogowce rzeczniczka Kremla… nie zabrała głosu - bo głosu Kreml nie chciał zabrać. Dmitrij Pieskow odmówił komentarza, odsyłając pytania do rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Jednocześnie zarzucił UE i NATO „codzienne oskarżanie Rosji o prowokacje”.
Takie stanowisko zajął Kreml. Skandaliczna wypowiedź
Na briefingu 10 września Pieskow stwierdził, że sprawa leży w gestii resortu obrony i że ewentualne oświadczenia powinny wychodzić z MON. Podkreślił też, że Kreml nie otrzymał wniosku o kontakt ze strony polskich władz - narracja powtórzona później w rosyjskich i polskich serwisach relacjonujących wypowiedź rzecznika.
Linia resortów w Moskwie: „nie planowano celów w Polsce”
Rosyjskie Ministerstwo Obrony oraz MSZ ogłosiły, że podczas zmasowanego uderzenia na infrastrukturę wojskową Ukrainy „nie planowano żadnych celów na terytorium RP”. W tych komunikatach pojawiła się także teza, że użyte przez Rosję drony „nie mają zasięgu przekraczającego ok. 700 km”, a Moskwa „jest gotowa do konsultacji” z polskim MON. O takich deklaracjach informowały m.in. TIME, agencje i media cytujące rosyjskie komunikaty.


Odpowiedź Warszawy i sojuszników Polski
Polska wojsko potwierdziło zestrzelenia obiektów, które wleciały w polską przestrzeń powietrzną. To - według agencji Reutera - pierwszy znany przypadek, gdy państwo NATO oddało strzały w związku z wojną Rosji przeciw Ukrainie. Czasowo zamykano lotniska (w tym w Warszawie), a rząd zwrócił się o konsultacje w trybie art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. NATO ogłosiło, że „liczne drony z Rosji naruszyły polską przestrzeń”, a obrona powietrzna została aktywowana.




































