Afera z Danielem Martyniukiem nie cichnie. Tak o nim piszą we Francji!

To miał być zwykły lot i kolejny rozdział podróżniczych treści na Instagramie. Zamiast tego Daniel Martyniuk został bohaterem francuskiego internetu, a samolot Wizz Air — jak donoszą media — musiał lądować awaryjnie w Nicei. Dlaczego? I jak na „gwiazdę z Polski” zareagowali nad Sekwaną? Zebraliśmy kulisy, komentarze i możliwe konsekwencje dla syna „króla disco polo”.
Francja patrzy, internet memuje
Daniel Martyniuk to nazwisko, które w Polsce gwarantuje kliknięcia, ale tym razem echo rozniosło się aż po Lazurowe Wybrzeże. Według relacji cytowanych przez polskie media, lot Wizz Air zakończył się przymusowym lądowaniem w Nicei, a pasażer z Polski miał zachowywać się na tyle problematycznie, że francuskie serwisy ochrzciły go „niesfornym” — słowem, które w nagłówkach brzmi jak wyrok. I nie, to nie był reality show.
Międzylądowanie w Nicei nie było uwzględnione w planie lotu. To zachowanie jednego z pasażerów na pokładzie samolotu linii Wizz Air, który właśnie wystartował z Malagi w Hiszpanii, zmusiło pilota do zmiany planu lotu na Lazurowe Wybrzeże we wtorek, 21 października 2025 r." - napisano.
To była prawdziwa interwencja na pokładzie (przymusowe lądowanie = zmiana trasy z powodów bezpieczeństwa lub porządku na pokładzie). Na tym nie koniec: sprawą zaczęły interesować się również lokalne służby i media, dla których Daniel to „syn słynnego piosenkarza z Polski”. Tak brzmi kronika wstydu, która nad Sekwaną klika się dziś wyjątkowo dobrze.
Smaczki z przeszłości i rodzinne echa
To nie pierwszy raz, gdy Daniel Martyniuk przyciąga uwagę szerokiej publiczności. Jego nazwisko stale wraca w mediach przy okazji medialnych spięć, instagramowych deklaracji czy głośnych zwrotów akcji. Nie milkną nagłówki dotyczące jego życia prywatnego, relacji rodzinnych czy zmian wizerunkowych, które zawsze budzą duże zainteresowanie opinii publicznej.
Dla porządku: zaledwie kilka miesięcy temu serwisy plotkarskie żyły jego codziennością — śledziły każdy stories, komentowały nowe związki, afera po aferze, wybryki i próby odbicia się od wartości, które sam wcześniej podważał. W obliczu tego natłoku informacji trudno było przejść obojętnie wobec jego osoby.
Co dalej z synem gwiazdy?
Co dalej z „gwiazdą z turbulencjami”?
Najciekawsze w całej historii jest to, jak szybko internet przerabia skandal na mem, a mem na łatkę, której trudno się pozbyć. Wizerunkowo Daniel Martyniuk gra teraz na wyjeździe: o jego zachowaniu piszą francuskie tytuły, a dyżurna tamtejszej policji — jak relacjonuje polski portal — miała bez wahania kojarzyć nazwisko.
Jeśli sprawa doczeka się formalnych protokołów, echo dotrze i do Polski, i do branży eventowej, która kocha stabilność bardziej niż kontrowersje. Z drugiej strony, paradoks show-biznesu bywa okrutnie prosty: im głośniej „grzmi”, tym tłumniej publiczność ustawia się pod sceną.


































