Zenek Martyniuk nie wytrzymał po aferze syna w samolocie. Jego reakcja zaskoczyła wszystkich!

Syn króla disco polo znów znalazł się w centrum burzy. „Daniel Martyniuk zatrzymany” – tak brzmiały nagłówki po przymusowym lądowaniu w Nicei. Według relacji, na pokładzie samolotu z Malagi do Warszawy miało dojść do ostrej awantury o… alkohol. A gdy zrobiło się naprawdę gorąco, media zadzwoniły do Zenka Martyniuka. Jego reakcja zaskoczyła nawet stałych bywalców show-biznesu.
Pikantne kulisy lotu
Wtorek, 21 października. Na pokładzie rejsu Wizz Air z Malagi do Warszawy pasażerowie obserwują, jak 36-letni Daniel, prywatnie świeżo upieczony tata, domaga się alkoholu. Gdy obsługa odmawia sprzedaży piwa, napięcie rośnie. Padają wulgarne słowa pod adresem załogi i współpasażerów, a kapitan – w trosce o bezpieczeństwo – decyduje o lądowaniu w Nicei, gdzie czekają już francuscy policjanci. To moment, w którym telefonami nagrywane są pierwsze filmy, a nazwisko Martyniuk znów tańczy w mediach jak disco hit z lat 90.
Co dalej?
Zenek odbiera telefon
Kiedy „gorąca linia” do Zenka Martyniuka rozbrzmiewa, gwiazdor reaguje oszczędnie, ale stanowczo. Według relacji osób z jego otoczenia nie wdaje się w szczegóły, nie komentuje emocjonalnie i ucina temat tak, jakby symbolicznie ściszał głośnik po zakończonym koncercie – krótko, konkretnie, bez zbędnych ozdobników. Gwiazdor miał ponoć rzucić słuchawką. Jego rzecznik utrzymuje, że artysta nie zamierza odnosić się publicznie do bieżących doniesień, choć zainteresowanie sprawą rośnie z każdą godziną. W przestrzeni medialnej pojawia się coraz więcej pytań o przebieg wydarzeń i o to, jaką dokładnie rolę odegrał Daniel Martyniuk.
Tymczasem do redakcji spływają kolejne świadectwa pasażerów, którzy mieli być świadkami incydentu, a francuska policja oficjalnie potwierdza interwencję w związku z zajściem. W sieci nie brakuje komentarzy i domysłów, jednak na razie brakuje potwierdzonych informacji o ewentualnych zarzutach. To nie pierwszy raz, gdy nazwisko Daniela przyciąga uwagę kamer i wywołuje medialną burzę – tym razem jednak sprawa wydaje się poważniejsza, a opinia publiczna z niecierpliwością czeka na dalszy rozwój wydarzeń.
Co będzie dalej?
Konsekwencje i co dalej z karierą?
Awantura na wysokości kilkunastu tysięcy stóp może kosztować znacznie więcej niż bilet lotniczy: linie mają prawo dochodzić odszkodowań za awaryjne lądowanie, a wizerunkowy rachunek wystawia bezlitosny internet.
Co ciekawe, wszystko wydarzyło się tuż przed planowanymi na 26 października chrzcinami syna Daniela. W kuluarach słychać pytanie, czy „idol z nazwiskiem” zdoła wyhamować – i czy ojciec, lider Akcentu, zdecyduje się publicznie zabrać głos szerzej niż jednym zdaniem.


































