Jest podpis Nawrockiego! To ważne zmiany dla podatników

Prawdziwa rewolucja w skarbówce? Karol Nawrocki podpisał zmianę Ordynacji podatkowej, która przesuwa ciężar dowodu z barków podatnika na państwo. Rafał Brzoska – szef zespołu deregulacyjnego przy premierze – ogłosił sukces w mediach społecznościowych. Brzmi jak szczęśliwe zakończenie, ale diabeł jak zawsze tkwi w przepisach przejściowych i… trzech wyjątkach. Sprawdzamy, co faktycznie się zmienia, od kiedy i dla kogo.
Karol Nawrocki podpisał nowelizację Ordynacji podatkowej
Na papierze wygląda to prosto: jeśli w postępowaniu podatkowym wszczętym z urzędu pojawią się wątpliwości, których nie da się usunąć, urząd ma je rozstrzygać na korzyść strony. To w praktyce wprowadzenie "domniemania niewinności” do sporów z fiskusem – nie obywatel, lecz państwo ma wykazać złą wolę podatnika.
Ustawa została ogłoszona w Dzienniku Ustaw 20 października 2025 r., wejdzie w życie po 14 dniach, czyli 3 listopada. Co ważne, obejmie też sprawy już toczące się – ustawodawca wyraźnie tak stanowi. Brzmi jak oddech ulgi dla spóźnionych PCC i zagubionych faktur z archiwum w piwnicy.
Jest reakcja Rafała Brzoski
Prezydent Karol Nawrocki złożył podpis w ubiegłym tygodniu; to część rządowego pakietu deregulacyjnego przygotowanego przez zespół Rafała Brzoski. Biznesmen nagrał film i nie krył swojego zadowolenia – trudno mu się dziwić, bo to jedna z flagowych propozycji jego zespołu. Money.pl relacjonuje, że zmiana dotyczy właśnie postępowań wszczynanych z urzędu i wprost przesuwa ciężar dowodu na administrację skarbową.
Każdy z nas jest podatnikiem. Do tej pory musieliśmy udowadniać Urzędowi Skarbowemu, że na przykład nie odprowadziliśmy podatku PCC 10 lat temu, 5 lat temu, od sprzedaży garażu, czy małej działki w mieście, i że zrobiliśmy to nie dlatego, że chcieliśmy oszukać Skarb Państwa, ale najzwyczajniej w świecie nie byliśmy tego świadomi - mówi na nagraniu zamieszczonym na X.
PAP i Bankier doprecyzowują genezę – to element szerszego pakietu ułatwień dla obywateli i firm. A teraz kubeł zimnej wody: ustawa wprowadza trzy hamulce bezpieczeństwa. Korzyść podatnika nie zadziała, gdy (1) w sprawie są strony o sprzecznych interesach, (2) przepis wprost każe stronie coś udowodnić, (3) przemawia przeciw temu ważny interes publiczny, w tym interes państwa


Co to wszystko oznacza?
Deregulacja to słowo-klucz tej kadencji. Rząd chce pokazać, że “odkręca śrubę”, a podpis prezydenta dostarcza mu amunicji w sporze o klimat podatkowy. W praktyce stawka jest jednak bardziej przyziemna: od listopada urzędnik będzie musiał solidniej dokumentować stan faktyczny, zanim sięgnie po decyzję wymiarową. To może skrócić część sporów i wygasić niektóre ”łapanki na interpretację”. Może – bo trzy wyjątki zostawiają szerokie pole do manewru. "Ważny interes publiczny” to pojęcie gumowe jak stara opaska fitness: da się je naciągnąć, jeśli zajdzie potrzeba.
Według kuluarowych doniesień w skarbówce słychać już pytania o wytyczne: co z postępowaniami w VAT-owskich łańcuszkach, gdzie interesy wielu podmiotów są sprzeczne? A co z sytuacjami, w których ustawa wprost nakłada na podatnika ciężar dowodu (np. ulgi)? Ustawa sugeruje, że to nie będzie "automat”, a raczej nowa architektura sporu – z większą presją na jakość materiału dowodowego po stronie państwa.
Rafał Brzoska może więc mówić o sukcesie wizerunkowym, ale prawdziwy test zacznie się w listopadzie, w salach izb administracji skarbowej. Jeśli po pół roku zobaczymy mniej decyzji uchylanych przez sądy i szybsze zakończenia spraw – dopiero wtedy będzie można ogłosić, że państwo rzeczywiście "zaczęło ufać” obywatelom. Na razie mamy dobre intencje wsparte podpisem i twardym papierem – jednym z nielicznych dokumentów, który w skarbówce waży więcej niż filmik na X.




































