"Teściowie mojego syna to podłe kanalie. Wnuki rozpakowały prezenty ode mnie i zaczęło się szydzenie. Wyłam w łazience"
Pani Stanisława z wielką niecierpliwością czekała na tegoroczne święta Bożego Narodzenia. Miała je spędzić z rodziną swojego jedynego syna oraz gromadką wnuków. Kobieta starannie przygotowała się do tej wizyty, jednak nie spodziewała się, jak wielką przykrość sprawią jej rodzice synowej. Zamiast cieszyć się chwilami spędzonymi w gronie najbliższych, musiała znosić kolejne upokorzenia.
To miały być wyjątkowe święta
Pani Stanisława nigdy nie miała w życiu łatwo. Bardzo szybko owdowiała i musiała zająć się swoim małym synkiem — Kacprem. Nad grobem swojego męża obiecała mu, że wychowa chłopaka na uczciwego człowieka i dołoży wszelkich starań, aby dobrze wiodło mu się w życiu. Po latach stwierdziła, że wszystkie te wyrzeczenia się opłaciły. Choć Kacper już z nią nie mieszkał i zdążył założyć własną rodzinę, zawsze troszczył się o matkę i często się z nią kontaktował.
Na co dzień pani Stanisława mieszkała w małej miejscowości, jej syn natomiast przeniósł się do stolicy, gdyż tam miał większe perspektywy i dobrze płatną pracę. Był już odnoszącym sukcesy prawnikiem i właśnie dzięki tej profesji poznał swoją przyszłą żonę. Sylwia była bardzo sympatyczna i z szacunkiem odnosiła się do teściowej, jednak pochodziła z rodziny, z którą pani Stanisława nie miała zbyt wiele wspólnego. Mimo to starsza kobieta nie mogła się doczekać świąt. Kacper miał po nią przyjechać i zabrać do swojego domu, gdzie czekały na swoją ulubioną babcię wnuki — trójka sympatycznych chłopców. Niestety po podarciu na miejsce nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Pani Stanisława chciała sprawić wnukom radość na święta
Dom syna pani Stanisławy był przepięknie udekorowany, to penie była zasługi kreatywnej Sylwii. Ledwie starsza kobieta zdążyła przekroczyć próg, przybiegli do niej chłopcy i z radością wyściskali swoją ulubioną babcię. Po chwili na miejscu pojawili się również teściowie Kacpra — Krystyna, którą była emerytowaną wykładowczynią oraz Bogdan, właściciel dochodowego przedsiębiorstwa samochodowego.
Rodzina była już w komplecie, wiec wszyscy mogli zasiąść razem do wigilijnego stołu. Moment łamania się opłatkiem z teściami syna był dla pani Stanisławy trochę krepujący, nigdy jakoś nie potrafiła zwyczajnie rozmawiać z tymi ludźmi a co dopiero składać im życzenia. W tym roku postanowiła więc zamiast zwyczajowego “zdrowia, szczęścia, pomyślności” podziękować im za dobre wychowanie córki, kora jest teraz wspaniałą żoną jej syna i dobrą mamą dla chłopców. Krystyna i Bogdan chyba trochę się speszyli i jakoś dziwnie patrzyli na kobietę, a jak się później okazało, to był początek świątecznej katastrofy.
Po skończonej kolacji chłopcy nie mogli już spokojnie usiedzieć na miejscu i domagali się rozpoczęcia otwierania prezentów. Pani Stanisława nie była bardzo zamożna, ani nie miała wielu okazji, aby bywać w większym mieście. Miała jednak nadzieję, że podarki, które wybrała dla swoich wnuków, okażą się trafione. Po chwili okazało się, jak bardzo się myliła. Cios jednak padł z niespodziewanej strony.
Rodzina stanęła na progu świątecznej awantury
Ciekawscy chłopcy zaczęli od największych pudeł. Od swoich dziadków dostali najnowszą konsolę, dron i po komplecie popularnych gier. Widać było, że są bardzo podekscytowani i już nie mogą się doczekać, kiedy będą mogli wszystko wypróbować. Kacper i Sylwia wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Z miny swojego syna pani Stanisława wywnioskowała, że jego teściowie nie skonsultowali wcześniej z nimi tego wyboru.
Chłopcy rozpakowywali prezenty w błyskawicznym tempie. W końcu otworzyli również paczki od pani Stanisławy. Kobieta w tym roku kupiła im trochę drobnych upominków na małym bazarku, który znajdował się w miejscowości, w której mieszkała. Były to ciepłe skarpetki, czapki i kilka kolorowych maskotek. Kiedy dzieci poszły odnieść rzeczy do swoich pokoi, a ich rodzice zajęli się sprzątaniem porozrzucanych papierów i kartonów, pani Stanisława usłyszała cichą rozmowę Krystyny i Bogdana.
Teściowie Kacpra bezlitośnie szydzili z biednej kobiety. Stwierdzili również, że dobrze, że zdecydowali się dać w tym roku wnukom kilka prezentów, bo w przeciwnym razie chłopcy mogliby być zawiedzeni. Po czym użalali się jeszcze przez chwilę nad Stanisławą. Starsza kobieta nie mogła już tego słuchać i po cichu wyszła. Zamknęła się w łazience i tam zaczęła płakać. Wiedziała, że nie będzie mogła długo się tam ukrywać, wiec przemyła twarz zimną wodą i wyszła, przygotowując się na ponowne stawienie czoła koszmarnej dwójce.
W tym momencie podbiegli do niej chłopcy, wszyscy trzej i gorąco jej podziękowali za prezenty. Kiedy wszyscy znowu znaleźli się w salonie, pani Stanisława usłyszała od wnuków prośbę. Chcieli, aby kobieta przeczytała im ich nową książkę. Przyznali, że bardzo lubią słuchać jej głosu. Kiedy Krystyna zaproponowała, że ona też może czytać, ci stwierdzili, że babcia Stasia zrobi to lepiej. Pani Stanisława miała, choć tę drobną satysfakcję. Miała jednak nadzieję, że w przyszłym roku uda jej się uniknąć spotkania z Krystyną i Bogdanem. Może i byli bogaci, ale za to kompletnie zepsuci.