Łzy w "PnŚ". Straszliwa choroba zaatakowała ją, gdy była w ciąży. Teraz wraz z córką przechodzi piekło
To zdecydowanie był jeden z najbardziej poruszających wywiadów przeprowadzonych w “Pytaniu na Śniadanie”. Goszcząca w odcinku programu kobieta chora na boreliozę opowiedziała o tym, jak choroba wpływa na nią i córkę. Ledwo powstrzymywała łzy.
Urszula Czyżewska wystąpiła w “Pytaniu na Śniadanie”, gdzie razem z córką opowiedziały, jak wygląda ich codzienność z boreliozą. Ich historia jest poruszająca.
"Pytanie na śniadanie": gościem programu była kobieta, która choruje na boreliozę
Jednym z głównych tematów poruszonych w “Pytaniu na śniadanie” było codzienne życie osób chorych na boreliozę. Urszula Czyżewska, która od 17 lat cierpi na tę chorobę, opowiedziała widzom, jak będąc w 7 miesiącu ciąży z córką, złapała kleszcza. Początkowo lekarze uspokajali Urszulę, mówiąc o tym, że na jej ciele nie pojawił się charakterystyczny rumień świadczący o zakażeniu. Gdy kobieta poprosiła o antybiotyk, dowiedziała się, że lekarze nie mogą jej go podać ze względu na ciążę.
Dwa lata po przyjściu na świat córki Urszuli, Jasminy, zaczęły się z pozoru niewinnie wyglądające objawy. Dziewczynka miała problemy z oczami, następnie pojawiły się bóle głowy, bóle rąk. Było to jednak tłumaczone procesem wzrostu dziecka. Gdy Jasmina skończyła 14 lat, choroba dała o sobie znać. Wtedy właśnie zaczął się koszmar.
Anna Powierza wycięła nadmiar skóry wokół oczu. Pokazała twarz po zabiegu, zrobiła to dla własnego dobra"Pytanie na śniadanie": życie z boreliozą
- Córka grała w tenisa. I pamiętam ten dzień, kiedy przyszła do domu i mówi: “Mamo, wypadła mi dzisiaj rakieta” - opowiadała drążącym głosem Urszula Czyżewska. Od tego momentu, jak sama przyznała, życie rodziny zmieniło się w piekło.
Urszula przyznała, że w jej przypadku najgorszym symptomem choroby okazały się powracające braki przytomności. Powiedziała również, jak ciężkim doświadczeniem okazała się opieka nad córką, która w pewne dni nie potrafiła podnieść się z łóżka o własnych siłach.
- Dla mnie, jako dla matki, najgorszym było, jeżeli dziecko 16-letnie leży, nie wstaje, trzeba je przewijać, karmić i kąpać. No i trzeba mieć jeszcze siłę, by dać wsparcie, żeby ona się nie bała i choćby mogła zasnąć bez żadnego strachu - wyznała kobieta.
"Pytanie na śniadanie": Urszula nie dała rady powstrzymać emocji
Pod koniec wywiadu Urszula Czyżewska zwróciła się do znajomych, którzy wspierają ją i jej córkę w chorobie. Wyznała, że należy do grupy "Akademia Boreliozy", w której wszyscy chorzy na tę straszliwą chorobę wpierają się wzajemnie. Mogą też liczyć na to, że w gorszym momencie ktoś zawsze w krótkim czasie odpisze i da nadzieję. O tym wszystkim kobieta opowiadała z gulą w gardle, jednak nie dała rady powstrzymać emocji. Zawiesiła głos, próbując powstrzymać łzy.
- Chciałam pozdrowić Joannę Fiszer, która mi bardzo pomogła w tej chorobie... Przepraszam... I oddała mi swoją wizytę do lekarza, żebym mogła się dostać.
Borelioza to podstępna choroba, która atakuje skórę, stawy, układ nerwowy i serce. Jest w większości przypadków uleczalna, jednak żeby to się stało, musi zostać wcześnie zdiagnozowana, a powrót do zdrowia jest długim, bolesnym procesem.