Wieści uderzyły nagle. Nie żyje wybitna polska dziennikarka

Kolejna tragedia uderzyła w polski show-biznes i kulturę. 9 października przekazano smutne wieści o śmierci jednej z najważniejszych twarzy polskiego dziennikarstwa.
Czarna seria w polskim show-biznesie
Rok 2025 zapisze się w polskim show‑biznesie jako czas bolesnych strat — nie tak dawno żegnaliśmy kolejne twarze, które kochaliśmy za ich barwność, żywiołowość i autentyczność. Dziś, pisząc tę notkę, czuję ciężar pamięci i smutku.
Najpierw — Tomasz Jakubiak. Człowiek, który z garnka potrafił uczynić most między kulinariami a emocjami. Zmarł 30 kwietnia 2025 roku, w wieku zaledwie 41 lat, po długiej walce z rzadkim nowotworem. Jego obecność w mediach — jako juror, autor książek, restaurator — była barwna, ale też ludzka: opowiadał o chorobie, o bólach, o utracie wagi. Kiedy odszedł, media społecznościowe zalśniły kondolencjami, bo przecież od lat był bliżej widza niż dziesiątki innych celebrytów.
Potem — Joanna Kołaczkowska. Artystka kabaretowa, która przez lata była sercem i duszą kabaretu Hrabi. 17 lipca 2025 roku opuściła nas w wieku 59 lat, również pokonana przez chorobę nowotworową. Jej skecze, teksty, sposób bycia — były jak lustro: śmieszyła, ale też wskazywała na nasze słabości i codzienne absurdalne pułapki. Kabaret Hrabi w mediach opublikował poruszające słowa: „Asia odeszła spokojnie, bez bólu, w otoczeniu najbliższych i przyjaciół”.
Oczywiście, nie byli oni jedynymi, których żegnano w 2025 roku — ale ich odejście uderza szczególnie. W świecie, gdzie blask bywa równie ulotny jak życie, ich śmierć przypomina, że za każdą „gwiazdą” stoi człowiek — z lękami, marzeniami i bólem. Czasem zapominamy, że sława nie daje immunitetu przed losem, przed chorobą, przed upływem lat.
Teraz, niestety, los postanowił odebrać Polakom kolejną legendę.
Barbara Szczepuła: kariera
Urodzona w Tarnopolu, choć później związała swoje życie z Gdańskiem, Szczepuła studiowała architekturę, dziennikarstwo, a nawet teologię — jakby próbowała zebrać narzędzi niezbędnych, by pisać świat z wielu perspektyw. W „Dzienniku Bałtyckim”, z którym była związana przez lata, tworzyła reportaże, felietony i publicystykę — ale nigdy nie zrezygnowała z bycia słuchaczką losów zwykłych mieszkańców.
Jej prace—„Przystanek Politechnika”, „Kod Heweliusza”, „Dziadek w Wehrmachcie”, „Rajski ogród” — to nie tylko zbiory reportaży, lecz świadectwa tożsamości miasta i regionu. W tych tekstach łączyła mikrohistorię z tłem wielkiej historii: opowiadała o powojennych przesiedleniach, o mieszkańcach Wolnego Miasta Gdańska, o Kaszubach wcielanych do Wehrmachtu, o tych, którzy przybyli z Kresów, by odbudować miasto.
Była także znana z trudnych pytań i odwagi reporterskiej: w programie „Gdański Dywanik” nie bała się stawiać polityków pod presją, nie bała się tematów bolesnych i kontrowersyjnych. Jej misją — jak sama kiedyś powiedziała — było zbieranie opowieści, by ochronić je przed zapomnieniem.
Barbara Szczepuła nie żyje
Barbara Szczepuła odeszła 9 października 2025 roku — i od tego dnia Gdańsk i Pomorze straciły kronikarkę, której pióro stało się wehikułem pamięci.
Oświadczenie o śmierci Barbary Szczepuły przekazała w czwartek jej rodzina — informację potwierdziły również władze miasta Gdańska.
Z ogromnym żalem przyjęliśmy wiadomość, że zmarła Pani Barbara Szczepuła” — brzmi fragment wpisu Rady Miasta Gdańska, która zarazem składa „najgłębsze wyrazy współczucia rodzinie i bliskim"
Wygląda na to, że 2025 nie zakończył jeszcze swoich czarnych zbiorów. Rodzinie i najbliższym pani Barbary składamy serdeczne kondolencje.




































