Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Pilny komunikat gabinetu prezydenta. Nawrocki padł ofiarą podłego procederu
Marta Jeziorna
Marta Jeziorna 09.10.2025 16:51

Pilny komunikat gabinetu prezydenta. Nawrocki padł ofiarą podłego procederu

Karol Nawrocki, fot. KAPiF
fot. KAPiF

Karol Nawrocki padł ofiara paskudnego procederu. Reakcja gabinetu prezydenta była natychmiastowa. Co się stało?

Karol Nawrocki nowym prezydentem Polski

Gdyby ktoś jeszcze kilka lat temu typował przyszłego prezydenta Polski, nazwisko Karola Nawrockiego raczej nie pojawiłoby się na pierwszych stronach zakładów politycznych. Historyk, były szef Muzeum II Wojny Światowej, później prezes IPN – raczej postać instytucjonalna niż boiskowy gracz z pierwszej ligi polityki. A jednak to on dziś pełni funkcję głowy państwa.

Prezydentura Nawrockiego ma w sobie coś uporządkowanego, niemal muzealnego – nie w sensie anachronizmu, ale dbałości o formę, ceremoniał i przekaz. To prezydent, który nie improwizuje. Słowa waży starannie, nawet jeśli czasem aż nazbyt. Nie goni za kamerami, nie krzyczy w mediach społecznościowych. Dla jednych – to miła odmiana po latach politycznej nadpobudliwości. Dla innych – brak wyrazistości.

Nawrocki stawia na prezydenturę opartą na symbolice, wartościach i... historii, co nikogo nie powinno dziwić. To głowa państwa, która chętniej wygłosi apel pamięci niż ripostę w politycznym talk-show. Woli wystąpienie na rocznicy niż debatę sejmową. Można mieć wątpliwości, czy taka strategia wystarczy w czasach dynamicznych kryzysów i politycznej polaryzacji, ale jedno trzeba mu przyznać – trzyma obrany kurs.

Niestety, to, że jego słowa docierają do starszej części społeczeństwa sprawia również, że jego wizerunek został celem niezbyt chwalebnego procederu.

Karol Nawrocki wmieszany w przekręt finansowy

To nie pierwszy raz, gdy wizerunek osoby publicznej zostaje wykorzystany przez cyberprzestępców — ale gdy rolę „narratora” pełni sam prezydent kraju, gra nabiera nowego ciężaru. W zmontowanym materiale „prezydent” Nawrocki zachwala aplikację „Immediate Trade 2.0”, która – zapewnia nadawca – pozwoli zarabiać do 12 000 zł dziennie. Wszystko jest spreparowane – gesty, mimika, głos – by wyglądało jak realny komunikat urzędu. 

Odbiorca widzi, słyszy, a mózg chce uwierzyć: jeśli to mówi prezydent, musi być prawda. Tu zaczyna się pułapka – reklamodawcy oferują szybkie zyski, namawiają do inwestycji, proszą o dane, przekierowują na strony podejrzane. W krótkim czasie ofiara może zostać „zarażona” kolejnym schematem — dopłaceniem podatku, podaniem kodu, udostępnieniem konta.

To nie żart. W Poznaniu przedsiębiorca stracił 180 tys. zł, bo oszuści podszyli się pod znane osoby, w tym Nawrockiego, i namawiali do inwestowania w fałszywe akcje Orlenu. Wizerunek prezydenta stał się narzędziem manipulacji, wykorzystywanym w jednym z najbardziej perfidnych oszustw internetu.

Fałszywe nagranie z Nawrockim nie jest incydentem – to część znacznie większego zjawiska. Deepfake’y, manipulacje głosem, zmanipulowane wywiady – powstają masowo i trafiają do portali społecznościowych, na YouTube i strony marketingowe. Wystarczy chwila nieuwagi, by kliknąć w link, wpisać dane, przesłać pieniądze.

Oszustwa z użyciem AI. Jest reakcja gabinetu prezydenta

Intencje oszustów są jasne: wykorzystać reputację, autorytet i zaufanie. Gdy marka osobowa – „prezydent”, „lider”, „ekspert” – zostaje wzięta na warsztat manipulacji, granica między tym, co prawdziwe a fikcyjne, się zaciera. Dlatego komunikaty, które wyglądają jak news, mogą być sprytnie przemyconą reklamą lub pułapką finansową.

Strategia oszustów to także zasada „małych kroków” – zaczynają od drobnych zaproszeń, lekkich obietnic, by potem wciągnąć ofiarę głębiej. I choć technologia jest imponująca, to człowiek – ufający, zmęczony, szukający nadziei – staje się słabym ogniwem.

Co robić, gdy w sieci widzisz głowę państwa mówiącą słowa, które brzmią… zbyt dobrze? Przede wszystkim – zatrzymać się i zweryfikować. Prawdziwe wystąpienia publikowane są na oficjalnych kanałach, z transparentnym kontekstem, bez ofert typu „kliknij tu, zarabiaj tak”.

W biurze prezydenta już reagują – dementują, ostrzegają i współpracują z platformami, by usuwać treści. Media publiczne i prywatne również powinny stanąć na straży rzetelności przekazu. A my – odbiorcy – musimy nauczyć się patrzeć na ekran krytycznie: czy ktoś, kto mówi, ma prawo to mówić? Czy ten pasek informacyjny naprawdę pasuje do profilu, z którego pochodzi?

Jeśli technika pozwala wygenerować idealny fałsz, to obrona stoi po stronie edukacji medialnej i rozwagi. Złudzenie autorytetu nie zastąpi faktów, a cyfrowemu sobowtórowi należy stawiać opór – przed kliknięciem, przed zaufaniem, przed stratą.