Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > Nie żyje polski olimpijczyk! Łzy leją się strumieniami
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 03.10.2025 13:41

Nie żyje polski olimpijczyk! Łzy leją się strumieniami

Bogusław Fornalczyk
Fot. Canva/Brett Sayles, Facebook/Towarzystwo Przyjaciół Będzina

W nocy z 30 września na 1 października zmarł Bogusław Fornalczyk — olimpijczyk z Rzymu, pięciokrotny mistrz Polski i sensacyjny triumfator Tour de Pologne 1958. Miał 88 lat. Odejście „Szybkiego Bogusia” poruszyło środowisko sportowe i jego rodzinny Będzin. Dlaczego właśnie on został „pierwszym idolem wiejskiej młodzieży” i co po sobie zostawił?

Legendarny zwycięzca sprzed ery wielkich kontraktów

Gdy Stanisław Fornalczyk w 1958 roku wjeżdżał na metę Tour de Pologne jako zwycięzca, nie stał za nim sztab marketingowy ani wielomilionowe budżety sponsorów, które dziś są standardem w świecie zawodowego kolarstwa. Był „nikomu nieznanym kolarzem z Jaworznika”, który jednym niespodziewanym triumfem otworzył nowy rozdział w historii polskiego peletonu. Jego sukces szybko został dostrzeżony – już rok później sportowe środowisko wybrało go kolarzem roku, a tytuł ten obronił również w 1960. W kronikach sportowych wspominany jest jako zawodnik niezwykle ambitny i konsekwentny, który potrafił rywalizować z najlepszymi mimo skromnych warunków treningowych.

Na igrzyskach olimpijskich w Rzymie w 1960 roku Fornalczyk zajął 11. miejsce w wyścigu szosowym indywidualnym, co było wówczas najwyższą lokatą wśród Polaków, tuż za jego kolegą z peletonu Stanisławem Gazdą. W kolejnych latach dołożył do dorobku srebrny medal Tour de Pologne 1961, a także starty w legendarnym Wyścigu Pokoju, który w tamtym czasie elektryzował kibiców w całym bloku wschodnim. Dla wielu młodych adeptów kolarstwa stał się wzorem sportowej determinacji i przykładem, że nawet „chłopak z prowincji” może zapisać się w historii tej dyscypliny.

Co udało się ustalić

„Szybki Boguś”: kariera, odznaczenia i życie po kolarstwie

Lista tytułów Fornalczyka wygląda jak trofealna półka w muzeum sportu: pięć mistrzostw Polski, Order Sztandaru Pracy II klasy, Złoty Krzyż Zasługi, tytuł Zasłużonego Mistrza Sportu, a lokalnie — Honorowy Obywatel Będzina. Ale jego legenda rodziła się nie tylko na trasie. Po karierze wrócił do pracy w kopalni, co dziś brzmi jak scena z filmu: olimpijczyk zjeżdżający pod ziemię.

Może dlatego nazywano go „idolem wiejskiej młodzieży” — bo był „swój”, dostępny, uśmiechnięty, bez gwiazdorskiej maniery. Tak wspominają go Towarzystwo Przyjaciół Będzina i Polski Związek Kolarski, który pożegnał „pioniera i legendę” rodzimego kolarstwa.

Co zostawił po sobie?

Co zostaje po mistrzu? Dziedzictwo, które jeszcze długo będzie pracować

Środowisko kolarskie nie ma wątpliwości: to dzięki takim postaciom jak Fornalczyk polskie kolarstwo przetrwało chudsze lata i doczekało pokolenia, które znów marzy o wielkich wyścigach. Lokalna społeczność Będzina żegna go jak sąsiada, który zawsze miał czas na klubowe spotkania i wspomnienia „z podszybia dawnej kopalni Paryż”. 

A my dodajmy: w epoce influencerów jego marka była zbudowana na czymś trwalszym niż lajki — na pracy, skromności i konsekwencji. Czy młodzi zawodnicy, wchodząc dziś do peletonu, będą pamiętać o kolarzu, który z kopalni dojechał aż na podium Tour de Pologne? Oby.