Smutny widok grobu Stanisława Soyki. Miesiąc po pogrzebie takie wieści

Niespodziewane odejście Stanisława Soyki

Stanisław Soyka był wybitnym polskim muzykiem, wokalistą, pianistą, gitarzystą, skrzypkiem, kompozytorem i aranżerem. Swoją karierę muzyczną rozpoczął pod koniec lat 70., m.in. śpiewając z big-bandem Puls, ucząc się muzyki. Grał też w chórze kościelnym, studiował kompozycję i aranżację na Akademii Muzycznej w Katowicach. W latach 80. i 90. Soyka zdobył popularność dzięki utworom takim jak „Tolerancja (Na miły Bóg)” czy „Cud niepamięci”. 

Wielokrotnie eksperymentował z gatunkami muzyki, m.in. jazzem, popem, bluesem i muzyką klasyczną i współpracował z licznymi artystami krajowymi, a jego płyty były bardzo dobrze przyjmowane zarówno przez krytyków, jak i przez publiczność. 

Soyka zmarł nagle 21 sierpnia 2025 roku w wieku 66 lat, tuż przed swoim występem na Top of The Top Sopot Festival. Planowo miał wystąpić w koncercie „Orkiestra mistrzów”. Ciało muzyka znaleziono w sopockim hotelu. Prokuratura wszczęła śledztwo w celu wyjaśnienia okoliczności śmierci, przeprowadzono sekcję zwłok. 

Pogrzeb Stanisława Soyki

Pogrzeb Stanisława Soyki odbył się 8 września 2025 roku. Ceremonia rozpoczęła się mszą o godz. 12:00 w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy przy ul. Alfreda Nobla 16 na Saskiej Kępie w Warszawie. Następnie o godz. 14:00 ciało zostało pochowane na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, w Alei Zasłużonych. 

Uroczystości pogrzebowe miały charakter państwowy, a podczas ceremonii obecni byli bliscy, przyjaciele oraz inne znane osoby ze świata kultury. Soyka pozostawił po sobie ogromny dorobek artystyczny i znakomicie rozwiniętą świadomość artystyczną wśród słuchaczy. Jego twórczość, łącząca poezję, muzykę klasyczną, jazz i piosenkę popularną, była często okazją do refleksji, a piosenki takie jak „Tolerancja” stały się niemal hymnami. 

Jego życie artystyczne i postawa były przykładem dla wielu muzyków, a śmierć Soyki została szeroko odczuta w środowisku muzycznym.

Grób Stanisława Soyki miesiąc po śmierci

Dziennikarze “Super Expressu” po miesiącu od pochówku udali się na cmentarz, gdzie zastał ich przykry widok. Z relacji wynika, że zobaczyli wiele wypalonych już zniczy, a także uschnięte kwiaty. Nie ma jeszcze pomnika ani murowanej oprawy. 

Warto dodać, że tuż po pogrzebie grób Stanisława Soyki tonął w kwiatach, wieńcach i zniczach. Dziś niewiele z nich zostało.