Pilne oświadczenie prokuratury ws. Stoparczyk. Ujawniono kluczową informację o wypadku

Katarzyna Stoparczyk nie żyje

Do wypadku doszło 5 września 2025 roku na odcinku S19 w miejscowości Jeżowe w województwie podkarpackim. Zderzyły się dwa samochody – czarna Skoda Octavia i biała Skoda Scala. W jednym z nich podróżowała dziennikarka Katarzyna Stoparczyk wraz z Jerzym Ch., który kierował pojazdem. Według wstępnych ustaleń oboje mieli zapięte pasy bezpieczeństwa, jednak siła uderzenia była tak duża, że nie dało się uniknąć najgorszego. 

Kierowca zginął na miejscu, a dziennikarka mimo natychmiastowej reanimacji również straciła życie. Ratownicy stwierdzili zgon na miejscu zdarzenia. Z drugiego auta, Skody Scali, kierowca przeżył i trafił do szpitala. Jego stan określano jako poważny, ale stabilny. Już w pierwszych dniach po tragedii śledczy skupili się na tym, w jaki sposób doszło do zderzenia – czy jeden z kierowców zjechał na przeciwny pas, czy zawiniła nadmierna prędkość, a może doszło do usterki technicznej.

Pogrzeb Katarzyny Stoparczyk

Kilka dni po wypadku odbył się pogrzeb Katarzyny Stoparczyk. Ceremonia miała charakter prywatny i zgromadziła najbliższą rodzinę, przyjaciół, współpracowników oraz osoby, które przez lata miały z nią kontakt zawodowy. Podczas uroczystości wspominano jej wieloletnią pracę w mediach i wkład w dziennikarstwo. Były to wspomnienia konkretne – o audycjach radiowych, o jej rozmowach z artystami i politykami, o projektach, które realizowała z pasją i konsekwencją. 

Pogrzeb przebiegł w spokojnej atmosferze, bez medialnego rozgłosu, z naciskiem na pożegnanie i zachowanie pamięci. Na miejscu obecne były osoby ze świata kultury i mediów, które podkreślały jej profesjonalizm i otwartość. Wspomnienia miały charakter rzeczowy, nie koncentrowały się na patosie, ale na faktach – na pracy, którą wykonywała i śladach, jakie pozostawiła.

Prokuratura wydała oświadczenie ws. wypadku Stoparczyk

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu prowadzi śledztwo w sprawie wypadku. Zabezpieczono oba samochody i ślady z miejsca zdarzenia. Kluczowe mają być opinie biegłych z zakresu ruchu drogowego – określą prędkość obu pojazdów, moment zderzenia oraz to, czy któryś z kierowców wykonał manewr niezgodny z przepisami. Badane są też kwestie techniczne: stan hamulców, opon i układów kierowniczych. Równolegle trwają badania toksykologiczne kierowców – mają pokazać, czy w chwili wypadku byli pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. 

Do tej pory przesłuchano dwóch świadków, którzy jako pierwsi znaleźli się na miejscu i widzieli skutki zderzenia. Ich zeznania są ważne, ale nie dają pełnego obrazu – różnią się w szczegółach, dlatego muszą być skonfrontowane z twardymi danymi. 

Mamy przesłuchanych dwóch świadków, którzy najechali na ten wypadek w tamtym czasie i zostali oni przesłuchani. Są to osoby, które jako pierwsze udzielały pomocy świadkom. Zostały wykonane czynności procesowe — wyjaśnia Andrzej Dubiel, prokurator zajmujący się sprawą

Kolejnym etapem będzie analiza zapisów z telefonów, sprawdzenie, czy któryś z kierowców nie korzystał w chwili wypadku z urządzeń mobilnych. To standardowa procedura w takich śledztwach. 

Im więcej osób się zgłosi, tym lepiej. Natomiast do ustalenia okoliczności zdarzenia, prędkości poruszających się samochodów, będzie potrzebna opinia biegłych. Tutaj nie możemy opierać się tylko na zeznaniach świadków. Oczywiście te informacje, które od nich mamy, będą pomocne do ustalenia stanu faktycznego, ale nie możemy tylko i wyłącznie na nich bazować. Najistotniejszym dowodem przy tego typu postępowaniach, a więc przy wypadku drogowym ze skutkiem śmiertelnym, będzie opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego. Taka opinia będzie na dalszym etapie postępowania zasięgnięta przez prokuratora prowadzącego postępowanie - dodał w rozmowie z “Faktem”

Dopiero komplet dokumentacji – badania techniczne, medyczne, ekspertyzy ruchowe – pozwoli na jasne określenie przyczyn tragedii. Prokuratura podkreśla, że nie chodzi o domysły, ale o ustalenie faktów, które będzie można wykorzystać w ewentualnym procesie.