Wiadomo, co dalej z 800 plus. Rząd stawia sprawę jasno
Debata o 800 plus znów rozgrzewa opinię publiczną. Klaudia Jachira stawia na selektywność i aktywność zawodową, chcąc ograniczenia świadczenia dla najzamożniejszych i nieaktywnych zawodowo. A co o tym pomyśle sądzi Agnieszka Dziemianowicz-Bąk? Ministra rodziny stawia sprawę jasno.
Spór o sens i cel świadczeń
Głos w sprawie 800 plus po raz kolejny dzieli scenę publiczną między zwolenników uniwersalności świadczeń a orędowników ich precyzyjniejszego kierowania. W centrum dyskusji znalazły się dwie postaci: posłanka Klaudia Jachira i ministra rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Dla pierwszej priorytetem jest korekta systemu pod kątem sprawiedliwości i aktywizacji, dla drugiej – utrzymanie stabilności i przewidywalności rozwiązań.
W tle pozostają pytania o to, gdzie przebiega granica między powszechnością a celowością, oraz jak pogodzić oczekiwania rodzin z odpowiedzialnością budżetową. Ton rozmowy jest stanowczy, ale różnica w podejściach jest wyraźna: reformować, czy utrzymać obecny status.
Wypowiedzi obu stron rysują dwa odmienne obrazy polityki rodzinnej, które jednak spotykają się w jednym punkcie – trosce o dzieci i bezpieczeństwo rodzin. To dlatego każde słowo w tej debacie ma ciężar większy niż zwykła deklaracja.
Jachira: świadczenie dla potrzebujących i aktywnych
Klaudia Jachira argumentuje, że uniwersalność 800 plus jest błędem i że "pieniądze powinny iść tam, gdzie są naprawdę potrzebne”, proponując wykluczenie z programu rodzin przekraczających drugi próg podatkowy. W jej ocenie kluczowym warunkiem wypłaty powinno być także to, by co najmniej jeden z rodziców pracował lub był formalnie zarejestrowany jako bezrobotny, co ma wzmacniać motywację do aktywności.
Posłanka podkreśla konsekwentnie, że wsparcie nie powinno obejmować osób trwale nieaktywnych zawodowo, wskazując na potrzebę “sprawiedliwego i odpowiedzialnego” wydatkowania środków. W swojej propozycji akcentuje, że 800 plus powinno trafiać do najuboższych rodzin i do tych, które wykazują aktywność zawodową, co ma budować poczucie współodpowiedzialności. Jednocześnie dodaje, że ”najbogatsi nie powinni korzystać z systemu socjalnego”, bo to wypacza jego sens i obciąża budżet bez efektu społecznego.
W jej szacunkach odebranie świadczenia osobom niepracującym przyniosłoby budżetowi znaczące oszczędności, które można by przeznaczyć na inne cele prorodzinne lub usługi publiczne. Jachira szacuje, że odebranie 800 plus niepracującym przyniesie oszczędności rzędu 15 miliardów złotych.
Dziemianowicz-Bąk zabrała głos ws. 800 plus
W rozmowie z “Super Expressem” Agnieszka Dziemianowicz-Bąk uspokaja jednak, że rząd nie planuje żadnych cięć ani korekt 800 plus, podkreślając przewidywalność i ciągłość wsparcia. Jak mówi, "rodzice i dzieci mogą być spokojni: 800 plus pozostaje”, co ma uciąć spekulacje i dać rodzinom poczucie bezpieczeństwa finansowego.
W jej narracji 800 plus to nie tylko transfer pieniężny, lecz istotny element polityki państwa wobec rodzin, zakotwiczony w szerszej strategii społecznej. Szefowa resortu akcentuje, że stabilność zasad jest istotna dla planów domowych budżetów i dla zaufania do instytucji publicznych. Jej przekaz jest więc przeciwwagą dla koncepcji selektywności świadczenia – priorytetem ma pozostać powszechność i pewność wypłat. W ten sposób minister neguje polityczną tezę o konieczności szybkiej korekty programu i stawia na kontynuację.
Obecne zasady i konsekwencje debaty
W praktyce oznacza to, że 800 plus działa tak, jak dotąd: przysługuje na każde dziecko do 18. roku życia, bez sprawdzania dochodu rodziny i bez dodatkowych progów. Dyskusja o kierunkach zmian, choć głośna, nie przekłada się więc obecnie na ruchy legislacyjne. Zwolennicy selektywności podkreślają racjonalność wydatków i aktywizację, obrońcy powszechności – prostotę systemu oraz jego przewidywalność. W obu perspektywach wybrzmiewa troska o to, by wsparcie realnie służyło dzieciom i nie pogłębiało nierówności.
Dzisiejszy spór można więc czytać jako starcie dwóch logik: społecznej inkluzywności i budżetowej celowości. To, która z nich przeważy, zależeć będzie od politycznych decyzji i nastrojów społecznych. Na razie jednak rodziny dostają jasny sygnał: zasady pozostają niezmienne.