Z samego rana Nawrocki zwrócił się do ludu! Oberwało się Sikorskiemu

Prezydent postanowił rano zagrać va banque. Karol Nawrocki publicznie zwrócił się do szefa MSZ Radosława Sikorskiego po jego nagraniu z USA i dorzucił szpilę o „albumie z Waszyngtonu”. W tle Narodowe Czytanie i napięcie przed rozmowami z Amerykanami. Czy to jeszcze marketing, czy już demonstracja siły?
Wojna na gesty zamiast dyplomacji
Od kilku dni na linii prezydent–MSZ iskrzy jak w starym transformatorze. Najpierw wicepremier Radosław Sikorski wrzucił do sieci wideo z „wytycznymi” dla głowy państwa przed rozmowami w USA, co w rządowych i pałacowych kuluarach odczytano jako próbę ustawienia sceny.
Potem posypały się riposty: od „dziecinady” po „wstyd”. Teraz do gry wszedł sam Karol Nawrocki – i to z samego rana. Prezydent nawiązał do wizyty ministra w Stanach oraz do dzisiejszego Narodowego Czytania, robiąc z tego zgrabny kontrast: on w kraju i „przy książkach”, minister w objazdowej relacji z Ameryki. Tyle że to nie spór o estetykę selfie, tylko o to, kto naprawdę prowadzi politykę zagraniczną państwa.
"Apeluję o powagę”. Co dokładnie napisał prezydent
W porannym wpisie Nawrocki zwrócił się bezpośrednio do @radeksikorski. Padły ostre formuły: „apeluję o powagę”, przytyk do „albumu z Waszyngtonu”, prośba, by „poprawić zbroję” i reprezentować Polskę „z powagą”. Było też o relacjach z USA jako sprawie „zasadniczej” oraz o „sprawach państwowych”, nie o „samopoczuciu” ministra.
Na koniec prezydent zapowiedział „poważną rozmowę” o stanie dyplomacji i wbił kolec w sprawie braku ambasadora w Waszyngtonie – element, który od dawna drażni polską scenę.
Teatr czy polityka?
Co dalej? Po pierwsze, wizerunkowo. W dniu Narodowego Czytania (sobota, 6 września) Pałac ustawia się w roli „strażnika powagi”, a MSZ – w roli resortu „od fotorelacji”. To miłe dla elektoratów, ale ryzykowne, gdy równolegle toczą się rozmowy o obecności wojsk USA i agendzie bezpieczeństwa. Po drugie, organizacyjnie. Sikorski i tak jest w Stanach – 2 września był w Miami, gdzie wręczał Nagrodę Solidarności – więc konflikt przenosi się za ocean i będzie czytany w Waszyngtonie wprost, bez polskich przypisów.
Po trzecie, praktycznie. Jeśli prezydencki „apel o powagę” ma być czymś więcej niż ciętą ripostą, to albo zobaczymy szybkie uzgodnienia kanałów komunikacji z MSZ, albo kolejną odsłonę publicznego prania brudów. A wtedy „Nawrocki apel do Sikorskiego” stanie się serialem, który świetnie klika się w kraju, ale męczy sojuszników. Zdjęcia są fajne, lecz w dyplomacji liczy się kadr, w którym obie strony mówią jednym głosem.


































