Wyszukaj w serwisie
Zdrowie i żywienie Aktywność silversa Pielęgnacja i uroda Lifestyle Silver Quizy
Lelum.pl > Dzieje się > Pracowała na plebanii i nie mogła już milczeć. To największy problem księży
Wiktoria Wihan
Wiktoria Wihan 02.07.2024 13:39

Pracowała na plebanii i nie mogła już milczeć. To największy problem księży

ksiądz, plebania
Fot. Canva/Daneel85, Canva/Ron Lach

Nie od dziś wiadomo, że zawód duchownego wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. Księża żyją z dala od rodziny, często doskwiera im samotność, a w dodatku są niezrozumiani przez społeczeństwo. Kapłanów przytłacza wiele problemów i niestety nie każdy jest sobie w stanie z nimi poradzić, zwłaszcza, że nie zawsze ma przy tym wsparcie Kościoła. Była gospodyni na plebanii właśnie ujawniła szokującą prawdę.

Porażające wyznanie byłej gosposi, która pracowała na plebanii

Jedną z grup zawodowych, która jest najbardziej narażona na problemy związane ze zdrowiem psychicznym, to księża. Ten fakt wynika ze specyfiki tego nietypowego zajęcia. Przeciętny duchowny jest odseparowany od bliskich, a jego relacje z przełożonymi są dość skomplikowane. Kolejnym utrudnieniem, który odznacza swoje piętno na kapłanach, jest życie w celibacie. To wszystko sprawia, że księża są nierozumiani przez większość społeczeństwa, a o tym, co im doskwiera, mogą porozmawiać szczerze tylko z innymi duchownymi. Niestety nie wszyscy decydują się na ten krok, a problemy, z którymi się zmagają, trzymają stłumione w sobie. To niestety, prędzej czy później, daje o sobie znać.

Bohaterka reportażu opublikowanego przez portal “kobieta.onet”, Justyna, pracowała na plebanii na jednej ze śląskich parafii jako gosposia przez niecały rok. Zaobserwowała tam, że księża, którzy nie radzą sobie z presją, nie wylewają za kołnierz. Ten fakt od samego początku budził u niej wątpliwości. Kobieta zdecydowała się jednak na pracę na plebanii, ponieważ skończyła technikum gastronomiczne i potrzebowała szybko znaleźć pracę. 

Sama poszłam do proboszcza i zaproponowałam, że będę prowadziła kuchnię. Z tym zastrzeżeniem, że sprzątać i prać majtek księdzu nie zamierzam. No i się zgodził – opowiadała. – Miał ok. 60-tki i był cały czerwony na twarzy. We wsi oficjalnie mówiło się po prostu, że ma problemy z ciśnieniem, że się leczy. A nieoficjalnie, że nieraz jeździł w nocy do miasta do Żabki po wódkę. Czasem nawet zawiany. No i to się niestety sprawdziło. Pijanego Czesława widziałam dwa razy w tygodniu – relacjonuje kobieta.

W wywiadzie zdradziła, że nieraz podczas podawania księdzu śniadania, zdarzyło jej się wyczuć od niego woń alkoholu. Próbował ją zatuszować perfumami, jednak ta była zbyt silna. 

Czy w kościele można się napić? Nie tego uczyły nas babcie Ksiądz wyznał miłość kobiecie na mszy. "Z każdym mijającym dniem było coraz gorzej"

Gosposia odeszła z plebanii. Nie była w stanie już wytrzymać

Była gosposia relacjonuje, że po nocnej libacji alkoholowej ksiądz był nieprzyjemny, mrukliwy, a nawet agresywny. 

A jak pił, to do rany przyłóż, taki był wyrozumiały, miły, współczujący. Nawet o aborcji wtedy ze mną inaczej mówił. Siadał i tłumaczył: Bo wiesz Justyna, nie jest nigdzie powiedziane, że zarodek ma duszę – wyznała kobieta.

“Kariera” duchownego skończyła się, gdy pewnego razu wyszedł poprowadzić mszę niedzielną w stanie wskazującym, co nie uszło uwadze jej uczestników. Okazało się, że jednym z nich był lokalny polityk, który akurat przyjechał w odwiedziny do swojej rodziny. Nie zamierzał zostawić tej sprawy bez reakcji. 

Zrobił się dym, tamten pan zadzwonił do kurii z awanturą i księdza Czesława w ciągu tygodnia zdjęli. Przyszło oficjalne pismo od biskupa, że ksiądz jest chory i że będzie nowy kapłan. No i po tygodniu przysłali takiego 30-latka, który był jeszcze gorszy, bo gustował w drogich alkoholach – opowiada Justyna. 

Ksiądz Piotr, który pojawił się na jego miejsce, kształcił się w Rzymie. Kobieta wspomina, że świetnie mówił po włosku, angielski i francusku. Zauważa, że nigdy nie opowiadał o swojej rodzinie. Justyna poznała za to jego znajomych, których regularnie zapraszał na plebanię. 

To byli księża, których poznał jako kleryk, głównie inni księża. To, jak urządzali imprezę, to zawsze sobie wymyślił wyszukane dania, a do nich musiało być Chardonnay, a na zakończenie likier. Tylko że jak wyrzucałam śmieci następnego dnia, to zawsze się znalazła butelka po Whisky – skarży się kobieta.

Po jednej z libacji kapłan nie stawił się rano na mszy. Wówczas Justyna stwierdziła, że to już dla niej za dużo, dlatego “zdjęła fartuch i wyszła”. Twierdzi jednak, że duchowny do dziś pełni swój urząd w tej samej parafii. 

Pracę na plebanii rzuciłam po niecałym roku. Miałam ojca alkoholika i szczerze mówiąc, nie chciałam patrzeć na to, jak kolejna osoba w moim otoczeniu się stacza. Przykre jest wiedzieć, że ktoś, kto poucza innych i rozgrzesza ich błędy, sam nie jest w stanie poradzić sobie z własnymi problemami, a nawet się do nich przyznać. A przede wszystkim, że nie ma znikąd realnej pomocy – zauważa kobieta. 

ZOBACZ TEŻ: Kapłan wrzucił do sieci jedną grafikę. “Ciekawe ma ksiądz rzeczy na telefonie”

Były kleryk potwierdził szokującą relację gosposi. To z tym ma problem większość księży

Słowa byłej gospodyni pracującej na plebanii potwierdza w tej samej rozmowie były kleryk Andrzej. Mężczyzna miał okazję poznać świat duchownych od poszewki. W seminarium duchownym spędził 3 lata, jednak po tym czasie zrezygnował z dalszego kształcenia na kapłana. 

Problem alkoholizmu wśród księży jest dość powszechny. Od mądrych kapłanów słyszałem: bycie księdzem to zawód wysokiego ryzyka. Niewiele osób potrafi podołać tej samotności i innym wyzwaniom, między innymi celibatowi no i skostniałej hierarchii, która od lat nie pozwala na jakże potrzebne zmiany i powiew świeżości w Kościele – wyznał dobitnie.

To nie koniec jego wstrząsającej relacji. Były kleryk przyznał, że duchownych, którzy mają problem z alkoholem, zamyka się w specjalnych ośrodkach, jednak jest to ostateczność, w dodatku przeznaczona tylko dla tych kapłanów, którzy zajmują stanowiska na wyższych szczeblach. Ostatecznie więc wychodzi na to, że przeciętny ksiądz nie ma gdzie szukać pomocy, bo Kościół nie zapewnia mu niezbędnego wsparcia. 

Zwykłemu księdzu, na którego są skargi, że pije, przenosi się po prostu do innej parafii, każe mu się wyspowiadać, dostaje jakiegoś "księdza opiekuna", który daje mu jakiś numer do psychologa i od czasu do czasu zadzwoni, żeby zapytać, czy wszystko ok. Szeregowy kapłan ze swoimi słabościami musi radzić sobie sam i często tę walkę przegrywa – podsumował mężczyzna. 

ksiądz (1).jpg
Fot. Canva/diegocervo