Tak wyglądały OSTATNIE chwile Stanisława Soyki. Ewa Bem wyznała prawdę
Śmierć Stanisława Soyki poruszyła polską scenę. 66-letni artysta miał 21 sierpnia wejść na scenę Opery Leśnej, ale do występu nie doszło. W kuluarach mówiło się o nagłym pogorszeniu stanu zdrowia, a widzowie zobaczyli przerwaną transmisję i poruszenie na twarzach prowadzących. Teraz swoje przeżycia opisuje Ewa Bem. To jej słowa rzucają światło na ostatnie chwile przed dramatem.
Ostatnie minuty w Sopocie: plan był, braw nie było
Soyka widniał w programie Top of the Top Sopot Festival 2025 jako jedna z gwiazd czwartkowego koncertu „Orkiestra Mistrzom”. Występ planowano na 20:55, z wejściem antenowym i towarzystwem innych mistrzów piosenki. Artysta nie pojawił się jednak na scenie; TVN wstrzymał relację, a po przerwie prowadzący poinformowali, że do mediów dotarła wiadomość o śmierci muzyka.
Publiczność i artyści oddali hołd „Tolerancją” — na scenie zapanowała cisza i długie oklaski.
Ewa Bem: „Dowiedziałam się z nocnego SMS-a”
Ewa Bem, która tego wieczoru również występowała w Operze Leśnej, wspomina, że o tragedii dowiedziała się dopiero późną nocą. „Staszek zasłabł i pojechał do szpitala” — usłyszała najpierw od znajomych, a potem w telefonie zobaczyła wiadomość, której nie da się zapomnieć. Jak podkreśla, to „pustka nie do zastąpienia”, bo znali się blisko 40 lat, rzadko się widywali, ale zawsze mieli do siebie „dużo serdeczności”.
Jej relacja zderza się z festiwalową scenografią: fajerwerki i śmiechy na powtórkach nagle wyglądają „sztucznie”, gdy zna się koniec tej historii.
Śledztwo i reakcje: co wiemy na dziś
Prokuratura Rejonowa w Sopocie potwierdziła, że czynności prowadzono w hotelu i wszczęto postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Szef jednostki, prok. Michał Łukasiewicz, mówił, że zawiadomienie przyszło około 21:00; śledczy zabezpieczyli monitoring i czekają na wyniki sekcji oraz badań.
Równolegle stacja wyjaśnia powody przerwania transmisji, a środowisko muzyczne żegna artystę — na scenie, w mediach i w sieci.
