Rząd Tuska zabiera 800+ dzieciom w Polsce. 30 tysięcy zostanie bez wsparcia

Senatorowie we wtorek 17 września zajmą się ustawą ograniczającą wypłaty świadczenia wychowawczego dla dzieci obcokrajowców. Wiele rodzin może stracić pieniądze.
Czym właściwie jest 800+ w Polsce
„Rodzina 800+” to świadczenie wychowawcze, które od 1 stycznia 2024 r. wynosi 800 zł miesięcznie na każde dziecko do ukończenia przez nie 18. roku życia. Wraz z podniesieniem kwoty w stosunku do wcześniejszego programu 500+, likwidowano też kryterium dochodowe – świadczenie przysługuje niezależnie od dochodu rodziny.
Prawo do 800+ mają m.in.: matka lub ojciec dziecka, opiekun faktyczny, prawny; posiadanie PESEL i spełnienie wymogów zakwaterowania i utrzymania dziecka. System obsługują Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) oraz odpowiednie platformy elektroniczne: PUE ZUS, Emp@tia, bankowość elektroniczna lub aplikacja mZUS.
Program jest częścią polityki prorodzinnej – ma wspierać rodziny w kosztach wychowania dzieci, edukacji, życia codziennego. Włożono w niego sporo środków: kwoty sięgające dziesiątków miliardów złotych rocznie. To jeden z największych elementów wydatków socjalnych państwa
Na czym mają polegać cięcia 800+?
To, co dzieje się wokół programu 800+ w kontekście cięć, to nie drobiazg – to efekt presji ekonomicznej, deficytu i konieczności racjonalizacji wydatków socjalnych.
Budżet na 2025 rok przewiduje wydanie 62,8 mld zł na 800+. Tam, gdzie programy socjalne rosną, deficyt budżetowy Polski sięga poziomów, które budzą zastrzeżenia zarówno wewnątrz kraju, jak i ze strony instytucji europejskich.
W projekcie budżetu na 2026 rok planuje się już mniejsze wydatki na 800+, co oznacza, że cięcia nie są tylko teorią, ale stają się częścią planów fiskalnych.
Nowe przepisy mają na celu:
- zredukowanie liczby uprawnionych (np. przez wymagania pracy/składek ubezpieczeniowych, uczęszczania do polskiej szkoły) – co automatycznie znacząco zmniejszy obciążenie budżetu.
- oszczędności – w pierwszym roku po wprowadzeniu zmian rząd liczy na niemal 300 mln zł mniej wydatków.
Te zmiany dotkną głównie obywateli Ukrainy przebywających w Polsce ze względu na wojnę:
— Obecnie trochę ponad 300 tys.dzieci (z Ukrainy — red.) pobiera 800 plus. W ocenie skutków regulacji założyliśmy, że w pierwszym roku działania nowych przepisów ok. 10 proc. mniej dzieci będzie dostawało świadczenie — mówił we wtorek 16 września w TVN24 wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk, autor przepisów zakładających ograniczenie wypłaty 800 plus dla obcokrajowców.
Wstrzymanie świadczeń oznacza, że oszczędności mogą wynieść tylko w pierwszym roku ok. 288 mln zł.
— Nawet gdyby było sporo mniej, państwo nie może pozwolić sobie, by był zaszyty instrument, który byłby wykorzystywany — mówi wiceminister.
Dodatkowo pojawiają się sygnały, że 800+ może być ograniczane nie tylko dla Ukraińców, ale też w inny sposób – np. w zależności od dochodu rodziny albo stanu zatrudnienia. Kryteria mają być bardziej restrykcyjne, by państwo nie finansowało świadczeń osób, które nie spełniają pewnych wymogów aktywności społecznej lub ekonomicznej.
Refleksja: to, co rząd nazywa „racjonalizacją wydatków”, dla wielu rodzin oznacza realne zagrożenie utraty wsparcia – szczególnie wśród migrantów, samotnych rodziców, rodzin o nieregularnych dochodach. Cięcia mogą być politycznie korzystne dziś (pokazują troskę o finanse publiczne), ale koszt społeczny może być wysoki – pogłębienie nierówności, poczucie niesprawiedliwości, utrata zaufania.
Nowe decyzje rządu. Te osoby mogą stracić 800+
Kiedy w Polsce mówi się o świadczeniu 800+, emocje zawsze sięgają zenitu. Teraz jednak rozgorzała nowa dyskusja – rząd zapowiedział ograniczenie prawa do tego świadczenia dla obywateli Ukrainy. Zasada jest prosta: jeśli dziecko nie uczęszcza do polskiej szkoły albo rodzic nie pracuje legalnie i nie płaci składek, świadczenia nie będzie. W praktyce oznacza to, że nawet 30 tysięcy ukraińskich dzieci straci wsparcie, które dotąd trafiało do rodzin mieszkających w naszym kraju.
Kontrowersje są oczywiste. Z jednej strony argument państwa brzmi racjonalnie: skoro świadczenie ma wspierać integrację i codzienne życie w Polsce, to powinno trafiać do rodzin faktycznie tu zakotwiczonych. Z drugiej jednak – trudno nie zauważyć, że to cięcia wymierzone w grupę szczególnie wrażliwą. Ukraińskie rodziny, często zmagające się z wojenną traumą i niepewnością jutra, właśnie tracą część stabilności, którą dawało im 800+.
Budżet państwa jest z gumy – bo nie jest. Ale można zapytać: czy naprawdę oszczędności rzędu 300 milionów złotych rocznie – w skali wydatków socjalnych liczących dziesiątki miliardów – muszą być budowane na plecach dzieci uchodźców? To pytanie nie o ekonomię, lecz o priorytety. Czy chcemy wysyłać sygnał, że solidarność ma termin ważności, a empatia działa tylko w czasie pierwszych miesięcy wojny?
Rząd mówi o „racjonalizacji wydatków”. Krytycy – o polityce rachunku i chłodnego dystansu wobec ludzi w potrzebie. Jak zwykle prawda leży gdzieś pośrodku, ale dzieci – które tracą – stoją po jednej stronie tej szali.


































