Chcą wprowadzić limity na TE produkty spożywcze. Rząd jasno zaznaczył

Firmy z branży mleczarskiej i mięsnej mówią dość: ich zdaniem marki własne dyskontów rozpychają się na półkach, spychając producentów na rolę bezimiennych dostawców. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapowiada badanie, które ma policzyć skutki ewentualnych limitów. Czy to rewolucja, która przestawi półki w Biedronce i Lidlu – czy tylko głośny straszak?
Dyskontowa dominacja i gra o marże
Marki własne (private label – produkty sygnowane logo sieci) od lat są domeną dyskontów. W jednych kategoriach mają poniżej 10 proc. udziału, w innych przekraczają 70 proc. – i to właśnie ta dysproporcja rozpala dziś emocje.
To także odpowiedź na wrażliwość cenową: im wyższa inflacja, tym chętniej kupujemy „sklepowe” odpowiedniki, które potrafią kosztować mniej przy porównywalnej jakości. Przykłady? Filet „Kraina Mięs” czy parówki Pikok – nazwy, które klienci dyskontów znają na pamięć.
„20 proc. i ani grosza więcej”
Produkcja pod marką własną bywa dla wytwórcy jak gra w cień: na opakowaniu świeci logo sieci, a producent zarabia mniej, bo nie sprzedaje swojej marki, tylko… cudzą. „Polskie firmy nie zarabiają, marże oddają sieciom” – podkreśla Witold Choiński ze Związku Polskie Mięso. Z kolei ekspert retail Tomasz Szacoń nazywa fenomen marek własnych „socjotechniką”: sieci mają nas „wiązać” do siebie unikatową ofertą, której nie znajdziemy u konkurencji.
To dlatego część branży forsuje twardy bezpiecznik: uznać za czyn nieuczciwej konkurencji sytuację, w której sprzedaż marek własnych przekroczy 20 proc. obrotu sieci w skali roku. Resort rolnictwa zapowiada badanie, które ma policzyć skutki takiej regulacji – a więc nie tylko marże i ceny, ale też wybór na półce.
Co mogą zmienić limity na marki własne?
Dla konsumentów – potencjalnie droższe koszyki i mniej „zamienników” wrażliwych cenowo; dla producentów – więcej miejsca na ich własne etykiety i powrót marż. Na horyzoncie jest też ruch regulatora: UOKiK zebrał opinie w sprawie ewentualnego uregulowania segmentu private label, co pokazuje, że temat żyje nie tylko w resortowych gabinetach.
To nie pierwszy raz, gdy władza spogląda na dyskontowe półki: już w 2019 r. premier Mateusz Morawiecki zapowiadał ograniczenia sprzedaży marek własnych przez duże sklepy, argumentując, że „utrudniają polskim producentom osiągnięcie przyzwoitej marży”. Tym razem rząd zaczyna od kalkulatora – wyniki badania mają przesądzić, czy w ogóle warto zmieniać prawo.


































