Z ostatniej chwili. Przerwało wał powodziowy. Woda jest wszędzie

Pola na Żuławach od kilku dni dosłownie toną, a wąski pas ziemi oddzielający rzekę Dzierzgoń od gospodarstw nie wytrzymał naporu wody. Wyrwa - dziś już dwukrotnie poszerzona - ściągnęła pod Święty Gaj strażaków, wojsko i urzędników, ale także drony, amfibie i telewizyjne kamery. Ile jeszcze wytrzyma krajowa prowizorka przeciwpowodziowa?
Przerwanie wału powodziowego
Do awarii doszło w środę, 30 lipca, zaledwie kilkaset metrów od zabudowań Świętego Gaju. Zerwany odcinek - początkowo szeroki na pięć metrów - w ciągu nocy rozrósł się do ponad dziesięciu.
Woda natychmiast rozlała się zamieniając około 100 hektarów upraw w jezioro. Służby mówią wprost o kryzysie na całych Żuławach, bo podobne usterki pojawiają się też na Kanale Modrym.
Błyskawiczna akcja strażaków
Najpierw ręce i worki, potem ciężarówki, a w końcu śmigłowce. W czwartek służby wojskowe zrzuciły łącznie 149 big-bagów, jednak rankiem wyrwa otworzyła się tuż obok, niemal taka sama, na kolejne dziesięć metrów.
Rzecznik warmińsko-mazurskiej PSP bryg. Grzegorz Różański nie krył frustracji:
Zakończyliśmy akcję o pierwszej w nocy, a od świtu walczymy od nowa. Na miejscu pracują też dwie amfibie PTS próbujące rozbić zator z gałęzi i śmieci, który blokuje nurt Dzierzgoni.
Straty liczone w setkach tysięcy złotych
Rolnicy szacują straty na setki tysięcy złotych. Wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król ostrzega, że każde kolejne 30 l/min opadu może zagrozić samej wsi: domy stoją ledwie kilometr od wału.
Państwowa Straż Pożarna szykuje więc powtórną operację lotniczą, a drony monitorują nie tylko rzekę, lecz także okolice Jeziora Drużno. Czy ten doraźny plaster wystarczy, zanim hydrolodzy wzmocnią konstrukcję na dobre?


































