Tajemniczy plan Trzaskowskiego. Po przegranej szykuje nieoczekiwany ruch

Przyszłość Trzaskowskiego to dziś osobna gra. Po najboleśniejszej klęsce w karierze został w ratuszu, ale w Platformie - jak mówią - „odstawiony na boczny tor”. Campus w dotychczasowej formule zawieszony, sztab rozchodzony. Czy z tego miksu powstanie trzecie życie w polityce - i czy koniecznie w Warszawie?
Z pałacu do ratusza, z uśmiechem zaciśniętych zębów
Latem 2025 r. Karol Nawrocki wygrał II turę wyborów prezydenckich, a wieczór wyborczy Koalicji Obywatelskiej zakończył się chłodno - premier Tusk błyskawicznie opuścił salę. Trzaskowski został więc „prezydentem bez pałacu”, ale wciąż rządzi stolicą po reelekcji z 2024 r.
Choć kampania Rafała Trzaskowskiego miała w sobie momenty mobilizacji i energii, ostatecznie nie udało mu się zatrzymać Pawła Nawrockiego, który z niewielką, ale wyraźną przewagą zdobył fotel prezydenta. Dlaczego?
Jednym z głównych błędów sztabu Trzaskowskiego była wiara w to, że powtórzy się scenariusz sprzed lat – fala wielkomiejskiego entuzjazmu miała wystarczyć do zwycięstwa. Tymczasem Nawrocki, mimo że startował jako kandydat mniej rozpoznawalny, zbudował sieć kontaktów w mniejszych miejscowościach i umiejętnie grał wizerunkiem „nowej twarzy” polityki.
Trzaskowski wybory ostatecznie przegrał. Teraz czeka go nowa rola
Jednocześnie jego sztandarowy Campus przesunięto i odchudzono - teraz ma mieć warsztatową, „akademicką” formę w Międzyzdrojach pod koniec września.
Partia, Bruksela, czy Campus 2.0?
Pierwsza ścieżka to odbudowa pozycji w PO. Ludzie Trzaskowskiego pracują nad nową komunikacją - bardziej bezpośrednią, lżejszą, nastawioną na młodych. To próba wyjścia z cienia Tuska po kampanii, którą część liberalnych i lewicowych komentatorów nazywała „za grzeczną” wobec wyborców Konfederacji. Sam zainteresowany podkreślał wcześniej, że „nie będzie długopisem” kogokolwiek - to deklaracja niezależności, a nie wojny domowej.
Druga droga to scenariusz europejski. Po porażce KO zderzy się z pałacem prezydenckim nastawionym konfrontacyjnie. Polityk, który ma markę pro-UE i kontakty, może szukać wpływu w Brukseli. To dziś częściej kuluarowa kalkulacja niż konkret, ale nie bez sensu w warunkach weta prezydenckiego.
Wreszcie trzecia możliwość: Campus 2.0 jako realny ruch i praca z aktywistami i lokalnymi liderami. Mniejszy, warsztatowy format w Międzyzdrojach wygląda jak prototyp takiej sieci. Tu Trzaskowski miałby naturalne zaplecze i swobodę - nie wchodząc w konflikt z premierem ani partyjnymi baronami.
Nadzieja dla Trzaskowskiego
Co to oznacza tu i teraz? KO będzie potrzebowała kogoś, kto sklei rozczarowanych po czerwcu wyborców. Paradoksalnie Trzaskowski - przegrany o włos - może być do tego najlepszy. władza prezydencka w opozycyjnym ręku wymusza legitymowanie każdej dużej ustawy, a więc i nowe twarze do jej sprzedaży. W tym układzie prezydent stolicy może stać się „ministrem ds. młodych” koalicji. A potem? Albo zbuduje własny kawałek sceny, albo - kiedy przyjdzie pora - zgłosi się po całą.


































