Zaginiona zakonnica przemówiła po szczęśliwym odnalezieniu. Szokujące okoliczności!

Dwa dni grozy, finał w Warszawie i lekcja ostrożności dla każdego z nas. Po zaginięciu siostry Doroty z Kutna zakonnica sama przyznała, że „była pod wpływem pewnych osób”, dziękując wszystkim za pomoc. Śledczy informują, że padła ofiarą klasycznej metody „na policjanta”. Co działo się między 19 a 21 sierpnia?
Zaginięcie siostry Doroty
We wtorkowe przedpołudnie, 19 sierpnia, w życiu siostry Doroty Janiszewskiej wydarzyło się coś, co zmieniło bieg całej historii. Zakonnica odebrała telefon od człowieka, który przedstawił się jako przedstawiciel służb. Rozmowa trwała długo, a po jej zakończeniu kobieta była wyraźnie poruszona. Powiedziała, że musi natychmiast wyjechać, po czym zniknęła bez śladu.
19 sierpnia około godziny 11 s. Dorota odebrała telefon od osoby podającej się za funkcjonariusza policji. Po długiej rozmowie wyraźnie zdenerwowana opuściła dom zakonny w Kutnie, mówiąc, że musi pilnie wyjechać. Od tamtej chwili nie ma z nią żadnego kontaktu. Pomimo intensywnych działań poszukiwawczych prowadzonych we współpracy z policją, jej los pozostaje nieznany - powiedziała s. Monika Nakielska, przełożona wiceprowincji.
Na szczęście siostra Dorota szczęśliwie się odnalazła, a teraz postanowiła przemówić.
Fałszywy mundur i przelewy
Wszystko zaczęło się 19 sierpnia. Po rozmowie z kimś, kto podawał się za funkcjonariusza, siostra Dorota w pośpiechu opuściła dom zakonny w Kutnie. Ślad urwał się na kilkadziesiąt godzin. Dopiero 21 sierpnia policjanci odnaleźli ją w Warszawie; jeszcze tego samego dnia potwierdzono, że nic jej nie grozi fizycznie, choć emocje w zgromadzeniu sięgały zenitu. Dzień później zakonnica zabrała głos:
Przez prawie trzy dni byłam pod wpływem osób, przekonana, że działam dla dobra, że jestem w ciągłym kontakcie z policją, a jednak okazało się, że byli to przestępcy i oszuści. Ta sytuacja pokazała mi, że każdy może stać się ofiarą bez względu na świadomość, na wiedzę, na świadomość zagrożeń i dlatego też bądźcie czujni, nie dajcie się zwieść, bądźcie uważni na wszelkie sygnały, weryfikujcie wszystko, nawet jak wydaje się, że jest to jak najbardziej prawdziwe i realne - ujawniła siostra Dorota
Źródła związane z dochodzeniem wskazują, że to klasyczny scenariusz podszywania się pod służby i wymuszania „tajnej współpracy”.
To jednak nie wszystko.
Jak chronić się przed oszustami?
„Byłam w ciągłym kontakcie z ‘policją’” - opowiada siostra Dorota, tłumacząc, że jeździła między Łodzią a stolicą i wykonywała instrukcje rozmówcy. Według ustaleń mediów robiła przelewy na wskazane konta, straciła znaczną sumę. Tu mówimy o realnych oszczędnościach życia i perfidnej manipulacji. Jak działa ten mechanizm krok po kroku i dlaczego wciąż na niego wpadamy?
Z całego serca pragnę podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób zaangażowali się w poszukiwania. Niech Bóg wynagrodzi każdemu, kto wspierał mnie modlitwą, kto wspierał moich bliskich, moje siostry, kto solidaryzował się z nami w tych trudnych momentach. Pracując z ofiarami przestępstw, nie spodziewałam się, że zostanę jedną z nich. A jednak tak się stało - powiedziała siostra Dorota.
Po odnalezieniu siostry Doroty zgromadzenie prosi o uszanowanie prywatności i czas na dojście do siebie. Śledczy badają wątek fałszywych policjantów - fali telefonicznych naciągaczy, którzy w ostatnich miesiącach uderzają także w osoby świetnie zorientowane w mechanizmach przemocy. Sama zakonnica apeluje: weryfikujcie wszystko, rozłączajcie się i oddzwaniajcie na oficjalne numery jednostek; prawdziwy funkcjonariusz nigdy nie poprosi o gotówkę ani przelew.


































