Potężna wpadka Nawrockiego. W sztabie panika po jego słowach nt. "woreczków"

Nawrocki i nikotyna - duet, który wraca jak bumerang. Od studia telewizyjnego po oficjalne uroczystości, kamery łapały go z saszetką pod wargą. Ten temat w internecie żyje własnym życiem. Teraz znowu zrobiło się głośno, bo padły świeże deklaracje prezydenta w tej sprawie.
Prezydent i woreczki nikotynowe
Historia zaczęła się podczas wiosennej debaty prezydenckiej, gdy kamery uchwyciły charakterystyczny ruch dłoni pod pulpitem. Sztab wyjaśniał, że to woreczek nikotynowy (snus - saszetka z nikotyną wkładana pod wargę), a nie „coś mocniejszego”. Potem podobne ujęcia pojawiały się w studiach radiowo-telewizyjnych, m.in. u Bogdana Rymanowskiego.
Wreszcie - znów kamery - gest na forum ONZ w Nowym Jorku. Krótko: Nawrocki sam przyznał, że sięga po nikotynę i nie pierwszy raz zrobił to przy kamerach.
Czy to uzależnienie?
Teraz padła deklaracja dnia:
„Nie, nie staram się rzucić nikotyny. Gdy zacznę rzucać nikotynę, to ją rzucę, bo mam bardzo silną wolę. Nikomu jednak nie polecam stosowania nikotyny. Lepiej żyć bez tego” - powiedział prezydent.
Dopytywany, czy saszetki „dają kopa”, stwierdził, że nie.
To cytaty, które wybrzmiały po jego radiowym wywiadzie i stały się paliwem dla kolejnej rundy sporów w sieci.
Koszt polityczny
Czy to zaszkodzi? Wizerunkowo - może. Zwłaszcza gdy prezydent tłumaczy, że „nie rzuca”, bo „ma silną wolę”, a jednocześnie prosi, by… nie brać z niego przykładu. Dla przeciwników to łatwa pointa o dysonansie, dla zwolenników - słabość, którą i tak każdy zna i sprawia, że prezydent jest w ich oczach bardziej ludzki.
Doradcy od protokołu powiedzą pewnie jedno: kamery kochają takie mini-gesty. Jeśli więc nikotyna stanie się „tematem zastępczym”, to dlatego, że wciąż brak nowej opowieści z Pałacu. A do tego czasu woreczki nikotynowe paradoksalnie, mogą być najbardziej rozpoznawalnym rekwizytem tej prezydentury. I to chyba nie jest ten „kop”, na który liczył sztab.


































