Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > PILNE! Donald Trump podjął kluczową decyzję. Rosyjski przywódca będzie wściekły
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 29.09.2025 11:24

PILNE! Donald Trump podjął kluczową decyzję. Rosyjski przywódca będzie wściekły

Donald Trump
Fot. East News

Donald Trump – jeszcze niedawno chłodny wobec „długiej ręki” Kijowa – nagle daje Ukrainie zgodę na uderzenia w głąb Rosji. Brzmi jak zwrot akcji? Bo nim jest. Kulisy mówią o presji wojskowych, irytacji na Kreml i politycznym rachunku w kampanii. A najciekawsze dopiero przed nami.

Zwrot, który pachnie kalkulacją

W ciągu doby ukraiński temat przeskoczył z dyplomatycznego small talku do trybu „real deal”. Specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy, gen. Keith Kellogg, ogłosił w Fox News, że prezydent Donald Trump dał Kijowowi zielone światło na dalekosiężne ataki na cele w Rosji. Deklarację potwierdzają kolejne doniesienia: administracja rozważa także przekazanie Ukrainie pocisków manewrujących Tomahawk (zasięg ok. 2,500 km), co sygnalizował wiceprezydent JD Vance. 

To nie jest kosmetyka – to zmiana reguł gry. Zobacz nasz wcześniejszy materiał o ostrych sygnałach z Białego Domu wobec Moskwy, który dziś brzmi jak zapowiedź zwrotu, a nie ostrzeżenie.

Co jeszcze wiadomo?

Fakty, daty, nazwiska: jak do tego doszło

Kluczowe wypowiedzi padły 28–29 września 2025 r. Kellogg mówi o „braku świętych miejsc” po stronie rosyjskiej – czyli żadnego „bezpiecznego zaplecza” dla logistyki i lotnictwa. Równolegle Reuters informuje, że Waszyngton rozważa Tomahawki dla Kijowa, co pozwoliłoby razić cele daleko poza linią frontu. To twarda korekta wobec wcześniejszych sygnałów z Białego Domu, gdzie słyszeliśmy o nacisku na „deal” z Putinem. Dziś narracja się prostuje: jest zgoda na długie uderzenia i rośnie presja na Moskwę. 

Dla porządku: polskie serwisy – od PAP/Onetu po „Fakt” – zrelacjonowały tę zmianę niemal jednocześnie, co potwierdza, że nie mówimy o samotnym wyskoku dyplomaty. W tle Kreml marudzi, że z Kijowa „nie ma sygnałów” o wznowieniu rozmów – cóż, sygnały idą teraz z innego kierunku.

Co dalej?

Co to znaczy jutro? Zmiana ryzyka – także dla nas

Konsekwencje są trzy. Po pierwsze, Rosja traci komfort drugiej linii. Składy paliw, mosty kolejowe, bazy lotnicze – wszystko staje się celem bez gwiazdki. Po drugie, rośnie stawka eskalacyjna. Kreml będzie straszył „odwetem na sponsorach”, ale od lat grozi tym samym, a odpowiedź Zachodu bywała miękka. Teraz Waszyngton mówi: „sprawdzam”. Po trzecie, Kijów dostaje impuls do planowania operacji głębokich, które mogą skrócić wojnę szybciej niż kolejne bataliony piechoty.

Czy to ryzyko dla Polski? Jasne, że tak – jak wszystko, co dotyczy rosyjskiej projekcji siły. Ale jest też plus: jeśli Ukraina wytnie rosyjską logistykę na zapleczu, spadnie intensywność uderzeń na infrastrukturę energetyczną i graniczne regiony NATO. A w politycznym teatrze? Trump pokazuje, że potrafi być „twardy wobec Putina”, nie rezygnując z roli dealmakera. Według kuluarowych doniesień w Białym Domu słychać, że cierpliwość wobec Kremla po prostu się skończyła – i to może być najbardziej wiarygodny komunikat tej prezydentury. Zresztą, kto zna Trumpa, ten wie: gdy wchodzi na scenę z megafonem, rzadko robi to po to, by mówić szeptem.