Trwają przygotowania do pogrzebu króla Karola III. Pilna zmiana w liście gości

Król Karol III, choć wciąż zasiada na tronie, już dziś myśli o pożegnaniu. Zmagając się z chorobą, planuje swój własny pogrzeb – nie tylko według pałacowego protokołu, lecz również serca. W centrum tej opowieści jest jedna, osobista prośba monarchy, której adresatką nie jest ani książę William, ani żona Camilla, lecz postać zupełnie inna. Kim jest?
Król Karol III choruje na raka
Król Karol III, który objął tron w 2022 roku po śmierci królowej Elżbiety II, nie miał łatwego początku panowania. W styczniu 2024 roku Pałac Buckingham ogłosił, że monarcha przechodzi leczenie onkologiczne. Nowotwór wykryto podczas rutynowej procedury leczenia powiększonej prostaty. Choć dokładny typ nowotworu nie został ujawniony, media i poddani zaczęli spekulować o stanie zdrowia króla – zaniepokojeni, ale też pełni współczucia.
Karol, mimo diagnozy, nie zniknął z życia publicznego całkowicie. Pojawiał się sporadycznie, kontynuując najważniejsze obowiązki i wygłaszając publiczne przemówienia – jak choćby bożonarodzeniowe orędzie, w którym mówił o „niepewności i lęku” związanych z chorobą. Wspomniał nie tylko o własnej walce, ale też o trudnych chwilach swojej synowej, księżnej Kate, co uczyniło przekaz jeszcze bardziej osobistym i poruszającym.
Media relacjonowały jego stan ze wzmożoną uwagą, śledząc każdy krok, każde pojawienie się – i każde milczenie. I choć z pozoru król wracał do zdrowia, jego najbliższe otoczenie doskonale wiedziało, że monarcha intensywnie pracuje nad planem, który zwykle pozostaje tajemnicą aż do chwili śmierci. Karol zdecydował się przygotować własny pogrzeb. Nie z powodu teatralnego dramatyzmu, ale z głębokiej potrzeby kontroli, harmonii i... spokoju.
W tym kontekście choroba przestaje być wyłącznie problemem fizycznym. Dla Karola to okazja do przewartościowania życia, swojej roli i dziedzictwa. Może to także – choć brzmi to brutalnie – próba oswojenia tego, czego nie oswoił nikt: własnego końca.
Nic więc dziwnego, że monarcha chce być przygotowany najlepiej, jak się da. Zaplanował nawet własny pogrzeb.
Co stanie się po śmierci króla Karola III?
Brytyjska monarchia nie znosi przypadkowości. Każdy gest, każde słowo, każda sekunda transmisji pogrzebowej są zaplanowane z chirurgiczną precyzją. Dla królowej Elżbiety II stworzono plan „London Bridge”. Dla Karola – „Menai Bridge”. Ten ostatni plan to zestaw rytuałów, procedur i komunikatów przygotowanych z wyprzedzeniem na wypadek śmierci obecnego władcy. Choć brzmi to chłodno, to jednak wynika z troski o godność urzędu i ciągłość instytucji.
W chwili śmierci monarchy obowiązuje ściśle określona sekwencja wydarzeń: premier zostaje powiadomiony specjalnym kodem, flagi zostają opuszczone do połowy masztu, a rodzina królewska przejmuje rolę publicznych żałobników. Parlament zbiera się w trybie nadzwyczajnym, by oddać hołd zmarłemu. Następnie ogłaszany jest nowy monarcha – najpewniej książę William – a kraj wchodzi w stan oficjalnej żałoby.
Ciało monarchy zostaje wystawione w Westminster Hall, gdzie tysiące obywateli mogą oddać mu ostatni hołd. Wreszcie odbywa się pogrzeb – zwykle z udziałem głów państw i przywódców duchowych z całego świata. Mimo że brzmi to jak scenariusz filmu, te procedury są realne i nieuchronne. Król Karol, świadomy własnej sytuacji zdrowotnej, sam bierze udział w dopracowywaniu szczegółów – co jeszcze bardziej personalizuje cały proces.
Jest w tym coś więcej niż protokół. To sposób, by monarcha – nawet po śmierci – mógł przemówić do narodu. Sposób, by powiedzieć: „to był mój styl, moje wartości, moje przesłanie”. Nic więc dziwnego, że Karol postanowił nadać swojemu pogrzebowi osobisty charakter. Taki, który odzwierciedla jego gust, estetykę i duchową bliskość z tym, co naprawdę kochał. Dotyczy to również… specjalnego życzenia króla.
Król Karol III zaprosił specjalnego gościa na swój pogrzeb
Wśród wielu elementów tej historii, jeden przykuł szczególną uwagę opinii publicznej. Król Karol III zwrócił się z prośbą – nie do duchownego, nie do premiera, nie do własnej rodziny – ale do amerykańskiej gwiazdy muzyki, Barbry Streisand. Chciałby, by to właśnie ona zaśpiewała podczas jego pogrzebu. W tym geście kryje się nie tylko sentyment, ale i głębsza prawda o królu: że był nie tylko monarchą, ale i człowiekiem z własnymi wzruszeniami, upodobaniami i marzeniami.
Streisand od lat jest artystką, którą Karol podziwia. Ich drogi przecięły się już wcześniej – nie tylko jako osoby publiczne, ale jako ludzie, których połączyła miłość do sztuki.
Książę był absolutnie czarujący, kiedy pojawił się w studiu. Faktem jest, że oboje z księciem Karolem jesteśmy nieśmiali, ale jakoś udało nam się nawiązać kontakt - pisała później w swojej biografii
Jej głos, styl, aura – wszystko to wydaje się królestwem emocji, które Karol zna i ceni. I być może właśnie dlatego chce, by to jej dźwięk towarzyszył mu w ostatniej drodze.
Prośba ta, choć nietypowa, mówi wiele o przemianie współczesnej monarchii. Coraz częściej odchodzi się od sztywnych formuł na rzecz osobistych akcentów. Karol zdaje się przecierać nowy szlak – nie po to, by szokować, ale by uczłowieczyć urząd, który pełni. Bo przecież monarcha to nie tylko symbol – to też człowiek, który kocha muzykę, sztukę, i… Barbarę.
Jest to spore zaskoczenie i duża zamiana w planach pogrzebowych monarchy, bo do tej pory mówiono, że na jego pogrzebie wystąpić ma Elton John, utytułowany i legendarny brytyjski muzyk. Poddani uważają, że taki wybór byłby bardziej odpowiedni, ale… kto królowi zabroni?





































