Domy pod wodą, mieszkańcy polskiej miejscowości odcięci od świata. Na ratunek pędzą łodzie
Wiele miast i miejscowości walczy ze skutkami wielkiej wody. Służby ratunkowe apelują o słuchanie komunikatów i podporządkowywanie się im. Nie wszyscy jednak chcą rozstać się z dorobkiem życia. Zdarza się, że ludzie odmawiają ewakuacji. Sytuacja powodzian w takim wypadku robi się dramatyczna. Nie zawsze istnieje możliwość, aby dotrzeć do nich później z pomocą.
Mieszkańcy odmówili ewakuacji
W poniedziałek, aby ochronić Oławę przed zatopieniem, otwarto polder Oława-Lipki. Woda zalała lasy i pola. Na swojej drodze spotkała jednak dwie miejscowości — Stary Otok i Stary Górnik. Mieszkańcy nie chcieli opuszczać swoich domów i odmówili ewakuowania się. Sami podjęli próbę osłonięcia zabudowań workami z piaskiem.
W akcji wzięło udział około 150 ochotników i wykorzystano 50 wywrotek piasku. Ten trud był jednak daremny i wioski znalazły się pod wodą a ludzie odcięci od świata.
Zalane miejscowości oczekują na pomoc
Od kilku dni służby ratunkowe próbują utrzymywać kontakt z powodzianami i dotrzeć do nich z pomocą. Ze względu na zalane drogi jest to jednak prawie niemożliwe. Miejscowości są odcięte komunikacyjnie. Na miejscu pojawiło się wojsko. Produkty pierwszej potrzeby, woda butelkowa i żywność musi być transportowana do poszkodowanych za pomocą łodzi. Mieszkańcy dotknięci skutkami żywiołu zgłaszają również zapotrzebowanie na agregaty prądotwórcze, powerbanki i paliwo.
Stary Otok i Stary Górnik odcięte komunikacyjnie
Stan wody na rzece Oława wynosi 329 cm. Problemem są przesiąkające wały. Choć woda powoli opada jej stan w Starym Otoku i Starym Górniku jest wciąż bardzo wysoki. W sieci pojawiły się dramatyczne nagrania ukazujące ogrom zniszczeń.