Druga stylizacja Pierwszej Damy i już krytyka. Ekspertka nie zostawiła suchej nitki na Nawrockiej

Marta Nawrocka została Pierwszą Damą i już zbiera baty od publiki. Tym razem poszło o stylizację. Przebrała się po zaprzysiężeniu i nie zachwyciła.
Stylizacje polskich Pierwszych Dam
Pierwsza Dama w Polsce nigdy nie była tylko „żoną prezydenta”. To funkcja bez formalnych kompetencji, ale z ogromnym ciężarem symboliki. Jej sposób ubierania się staje się niemal częścią państwowego ceremoniału – stroje komentują nie tylko magazyny modowe, ale i polityczni publicyści. Bo wbrew pozorom, w dyplomacji jeden źle dobrany kolor może wywołać więcej szumu niż całe przemówienie.
Jolanta Kwaśniewska, przez lata stawiana za wzór elegancji, wypracowała styl kosmopolitycznej damy – proste kroje, doskonałe krawiectwo, dodatki z najwyższej półki. Jej garderoba była tak spójna, że niektórzy mówili o „polskiej Jackie Kennedy”. Potrafiła w jednym sezonie wystąpić w jedwabnej garsonce na bankiecie w Pałacu Elizejskim, a tydzień później – w lnianej sukience podczas wizyty w gminnej szkole, zawsze z jednakową swobodą.
Agata Kornhauser-Duda obrała inną drogę – stała się wierna mocnym kolorom i dopasowanym fasonom, często polskich projektantów. Garnitury w fuksji, sukienki w czerwieni, satynowe kreacje w szmaragdzie – to była jej wizytówka. Styl Agaty Dudy bywał ostry w formie, czasem teatralny, ale nigdy nijaki. Ona sama wydawała się lubić, gdy ubranie „mówiło” tak samo głośno jak jej gesty.
I oto na scenę wchodzi Marta Nawrocka. Bez wieloletniego doświadczenia w politycznym blichtrze, za to z życiorysem, który bardziej kojarzy się z codzienną normalnością niż z wielkimi salonami. W dniu zaprzysiężenia jej mąż – Karol Nawrocki – stał się prezydentem, a ona, siłą rzeczy, Pierwszą Damą. Jak wyglądała w trakcie zaprzysiężenia?
Kreacja Marty Nawrockiej w sejmie
W dniu zaprzysiężenia Karola Nawrockiego, Marta Nawrocka zaprezentowała się w stroju, który mówił równie wiele co jej obecność przy boku męża. Pierwsza stylizacja – klasyczna i nowoczesna zarazem – składała się z pastelowego błękitu: żakietu z asymetrycznym zapięciem i drewnianymi guzikami, zestawionego z dopasowaną spódnicą przed kolano. Sylwetka zainspirowana uniformem – militarna forma żakietu i stójka – przywodziła na myśl inauguracyjne stylizacje pierwszych dam na świecie, z wyraźnym akcentem formalności i dyscypliny.
Dobór koloru nie był przypadkowy – pastelowy błękit to symbol stabilności, spokoju i nowego początku, co w dniu rozpoczęcia prezydentury nabiera dodatkowego znaczenia. Kostium charakteryzował się dyskretną elegancją: klasyczne nude szpilki, minimalistyczna biżuteria i uproszczony kok tworzyły spójny, wyważony look.
Po zakończeniu części sejmowej Marta zmieniła stylizację na białą marynarkę z baskinką i rozkloszowane czarne spodnie. Całość dopełniała retro kokarda we włosach – subtelny ukłon w stronę kobiecości i element wyróżniający jej drugą kreację.
Zarówno pierwsza, jak i druga stylizacja pokazywały, że Marta Nawrocka stawia na bezpieczne, protokolarne rozwiązania, unikając przesadnej ekstrawagancji. Jej wybory sugerują świadomość, że tego dnia oczy zwrócone są przede wszystkim na prezydenta, a rola Pierwszej Damy polega na subtelnym wsparciu i dopełnieniu obrazu pary prezydenckiej.
Niestety, choć Nawrocka starała się być zachowawcza, ekspertka mody nie zostawiła na niej suchej nitki.
Ekspertka krytykuje kreację Marty Nawrockiej
Jej pierwsza stylizacja – klasyczny błękitny komplet – spotkała się z uznaniem. Ale to druga kreacja wzbudziła prawdziwe emocje. Gdy Marta Nawrocka zmieniła strój po ceremonii, eksperci jednym głosem stwierdzili: „fantazji jest aż nadto”.
Ewa Rubasińska‑Ianiro, komentująca stylową odwagę Pierwszej Damy, przyznała wprost:
W tej stylizacji fantazji jest aż nadto. I choć cieszy fakt, że Marta Nawrocka szuka własnego języka w modzie, to tym razem mamy wrażenie, że do jednego zestawu trafiły dwa pomysły, które lepiej sprawdziłyby się osobno. - powiedziała w rozmowie z Faktem
Później było tylko gorzej:
Obie kreacje zdradzają tę samą rękę krawca, zwłaszcza przy rękawach, które nieco zdradliwie marszczą się przy wszyciu. Tym razem jednak do żakietu dochodzi baskinka: nowoczesna, ciekawa w formie, ale lepiej wyglądałaby z wąskimi cygaretkami niż z szerokimi spodniami, które dodają całości teatralnego efektu rodem z kostiumu Pierrota. To raczej niezamierzone skojarzenie, ale w dyplomatycznym wizerunku liczy się precyzja. Osobno tak, razem niekoniecznie
Na szczęście nie wszystko było kompletnie źle. Kolory przypadły stylistce do gustu:
Kolorystyka, tutaj nie ma się do czego przyczepić. Błękity i stonowane odcienie, które wybiera, doskonale współgrają z jej urodą, rozświetlają cerę i nadają świeżości. Widać, że lekcje kolorów zostały odrobione wzorowo, a to ogromny atut, bo kolor w stylizacji potrafi wynieść całość na wyżyny… albo wszystko popsuć
Myślicie, że Nawrocka z czasem stanie się odważniejsza modowo?








































