Błyskawiczna reakcja NATO! Rosja "atakuje" kolejny kraj

Estoński rząd mówi o „bezprecedensowej bezczelności”, a Bruksela o „skrajnie niebezpiecznej prowokacji”. Rosyjskie samoloty wojskowe znów pojawiły się nad Bałtykiem tam, gdzie nikt ich nie zapraszał. Tallinn wzywa rosyjskiego dyplomatę, a Kaja Kallas ostrzega: to test, czy Zachód mrugnie pierwszy. I tu zaczyna się właściwa gra nerwów.
Bałtycki test nerwów
Od miesięcy na wschodniej flance NATO słychać to samo tykanie zegara: incydent, protest, zapowiedź reakcji. Korytarz wokół wyspy Vaindloo (wąskie gardło u wejścia do Zatoki Fińskiej) to klasyczna scena tych przedstawień. Rosja wraca tam regularnie — raz dronem nad Polską, raz śmigłowcem nad Estonią — jakby sprawdzała, na ile pozwala jej publiczność w pierwszym rzędzie, czyli Sojusz. Dziś tempo zagrań wyraźnie przyspiesza.
Dwanaście minut nad Estonią: co, gdzie, jak
Tallinn potwierdza: trzy myśliwce MiG-31 wleciały bez zezwolenia w estońską przestrzeń nad rejonem Vaindloo i zostały tam około 12 minut. Maszyny nie miały planu lotu, miały wyłączone transpondery (to pokładowe nadajniki identyfikacyjne) i nie odpowiadały służbom ruchu lotniczego. Rząd natychmiast wezwał najwyższego rangą rosyjskiego dyplomatę i wręczył notę protestacyjną.
To czwarte naruszenie estońskiego nieba przez Rosję w tym roku; wcześniej odnotowano m.in. wtargnięcie śmigłowca Mi-8 (7 września) i transportowego Ił-76 (czerwiec). Według AP, intruzów przechwyciły sojusznicze F-35 w ramach Baltic Air Policing.
Co to znaczy i co dalej?
„Agresywne działania Rosji wymagają szybkiego wzmocnienia presji politycznej i gospodarczej” — mówi estoński szef MSZ Margus Tsahkna. Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas dodaje, że to „niezwykle niebezpieczna prowokacja” i część szerszej eskalacji naruszeń europejskiej przestrzeni — od dronów po lotnictwo. W tle jest też „shadow fleet”, czyli flota tankowców omijająca sankcje; wiosną Tallinn informował, że Moskwa gotowa jest ją aktywnie chronić. Innymi słowy: Kreml sprawdza, czy Zachód ma tylko słowa, czy także kręgosłup.
Zakulisowo słychać, że w grze są ostrzejsze sankcje i kolejne wzmocnienia obrony powietrznej regionu. Jeśli Moskwa liczy na zmęczenie, może się przeliczyć — bo na Bałtyku cierpliwość bywa krótsza niż te osławione dwanaście minut.


































