Gwiazda Polsatu walczy z rakiem. Usłyszała diagnozę dwa miesiące temu

Choroby w show-biznesie

Polski show-biznes lubi żywić się blaskiem. Uśmiechy z czerwonych dywanów, idealnie dobrane stylizacje, starannie wyreżyserowane zdjęcia na Instagramie – to codzienny chleb celebrytów. Ale czasem zza blichtru wyłania się temat, który na chwilę ucisza plotkarskie portale: choroba.

W ostatnich latach coraz częściej słyszymy, że znani i lubiani mówią wprost o swoich problemach zdrowotnych. Jedni opowiadają o depresji, inni o nowotworach, jeszcze inni o chorobach autoimmunologicznych. W świecie, gdzie perfekcyjny wizerunek to waluta, takie wyznania bywają rewolucyjne. Nagle staje się jasne, że nawet najpiękniejszy uśmiech nie chroni przed diagnozą.

Cynicy mogliby powiedzieć: „Robią to dla rozgłosu”. Ale trudno mi w to uwierzyć, kiedy słucham historii osób, które musiały przerwać karierę, zniknąć z planu, poddać się chemioterapii czy terapii psychiatrycznej. Opowiadanie o chorobie publicznie wymaga odwagi, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto zapyta: „A po co to komu wiedzieć?”.

Paradoksalnie, takie wyznania potrafią mieć więcej siły niż niejedna płyta czy rola filmowa. Choroba gwiazdy bywa lustrem, w którym odbijają się doświadczenia zwykłych ludzi. Gdy aktorka mówi o endometriozie, tysiące kobiet wreszcie czują, że ich ból nie jest „fanaberią”. Gdy piosenkarz opowiada o atakach paniki, ktoś po drugiej stronie ekranu odważa się poprosić o pomoc.

W ostatnich miesiącach Polacy stracili wiele gwiazd sceny i osobistości medialnych. Najbardziej uderzyły jednak śmierci Tomasza Jakubiaka i Joanny Kołaczkowskiej.

Tomasz Jakubiak i Joanna Kołaczkowska zmarli na raka

W polskim show-biznesie choroba i śmierć to tematy, które rzadziej goszczą na czerwonym dywanie, choć stają się najbardziej dramatycznym tłem życia naszych gwiazd. Tomasz Jakubiak i Joanna Kołaczkowska – oboje odeszli w ostatnich miesiącach, pozostawiając po sobie nie tylko pustkę, ale też pytanie: jak wygląda prawdziwa cena rozgłosu, gdy dotknie nas cierpienie?

Tomasz Jakubiak, kucharz i juror znanego programu, zmarł 30 kwietnia 2025 roku w wieku 41 lat, po długiej walce z rzadkim nowotworem jelita i dwunastnicy, który zaatakował również kości. Jego heroiczna próba leczenia — od Polski przez Izrael aż po podróż karetką kilkanaście godzin do Aten – niczego już nie zmieniła. Zmagał się z bólem, utratą wagi i błędną diagnostyką, zanim schorzenie zostało odkryte w zaawansowanym stadium. Mimo środków zebranych przez fanów i terapii zagranicznych, odszedł, nie zdoławszy pokonać choroby.

Z kolei Joanna Kołaczkowska – ikona kabaretu Hrabi – zmarła 17 lipca 2025 roku w wieku 59 lat po krótkiej, ale intensywnej walce z glejakiem mózgu. Choroba wykryta została w kwietniu, kiedy kabaret oficjalnie ogłosił przerwę w jej działalności. Bliscy opowiadali o jej wcześniejszych omdleniach, chronicznym zmęczeniu i lęku onkologicznym, tzw. kancerofobii, po przebyciu czerniaka. Rodzina i środowisko artystyczne wspólnie przygotowały się na żegnanie – m.in. planując dalsze funkcjonowanie Hrabi bez niej.

Obie historie pokazują szaleństwo złudzeń – w świecie świateł i scenicznego blasku choroba wprowadza cierpienie, jakiego flesze nie rozświetlą. Ich odejście uświadamia: show-biznes może promować zdrowie i uśmiech, ale prawdy nie da się wyretuszować. Gdy gwiazdy gasną, zostaje echo – wspomnienia, opowieści i pytania o to, jakim cudem choroba potrafi być cichym, ale najokrutniejszym z widzów.

Teraz do walki z rakiem przyznała się inna gwiazda.

Gwiazda Polsatu walczy z rakiem

Arwena Tarasiuk-Wilczewska, znana szerszej publiczności jako Arwii z czwartej edycji programu „Farma”, poinformowała w mediach społecznościowych, że zmaga się z rakiem piersi. Jak wyznała, diagnozę usłyszała na początku czerwca tego roku i od tamtej chwili toczy trudną walkę z chorobą. Na Instagramie regularnie dzieli się swoimi przeżyciami i emocjami towarzyszącymi leczeniu. W jednym z ostatnich wpisów opisała, jak wyglądały dni tuż przed planowaną operacją mastektomii.

Wielkie odliczanie do mojej operacji mastektomii piersi. Ostatnie 10 dni były jak parabola: stres przeplatany z uśmiechem i niedowierzaniem, że ten dzień zaraz nastąpi. Dzień, kiedy wytną mojego guza (raka), ale będzie on początkiem dalszego, długiego leczenia. Bo rak to nie tylko guz, a wszystkie potencjalne komórki, które mogą się dzielić i powodować nawroty. Z rakiem żyjemy już do końca życia, pomimo że jest w remisji – to taki pasażer na gapę, który nie chce się już od nas odkleić. Ale do wszystkiego człowiek umie się przyzwyczaić, więc ja walczę dalej – napisała.

Pozostaje trzymać kciuki i kibicować Arwenie. Miejmy nadzieję, że uda jej się wygrać nierówną walkę z nowotworem.