Gwiazdorska para nie wytrzymała. Tuż przed emisją nowego odcinka "TzG" padły szokujące słowa

Przed nowym odcinkiem „Tańca z Gwiazdami” para, o której mówi dziś cała branża, rozwiała najgłośniejszą plotkę sezonu. Agnieszka Kaczorowska i Marcin Rogacewicz opowiedzieli, jak naprawdę wyglądały ich przygotowania – bez lukru, za to z detalami, które zaskoczą nawet wyjadaczy parkietu.
Kulisy zamiast mitów
Od pierwszych kroków na parkiecie „Tańca z Gwiazdami” widzowie zastanawiali się, jak to możliwe, że Marcin Rogacewicz tak naturalnie „czuje” taniec u boku Agnieszki Kaczorowskiej. W internecie pojawiały się plotki o tajnych letnich treningach, które miały tłumaczyć jego dobrą formę już w pierwszych odcinkach. Sam aktor postanowił jednak rozwiać spekulacje. Jak wyjaśnił, żadnej konspiracji nie było – za wszystkim stoi po prostu intensywna praca na sali prób i determinacja, by sprostać wymaganiom programu.
Po pierwsze tak nie było, po drugie bardzo dużo pracowałem od 1 sierpnia, więc mój cały sierpień był mocno napięty. Nie było za bardzo czasu na to, żeby trenować. Druga rzecz wcale nam nie jest łatwiej, tylko trudniej. Bo jest to historia bardzo złożona, wielowątkowa, że tak powiem z paroma płaszczyznami, więc tutaj mój taki, jak mówisz, męski wstyd, którego dotykam na parkiecie, z którym się mierzę jest spory, jest już dużo lepiej, bo na początku było bardzo ciężko, a jeszcze wracając do tego, jaką jesteś trenerką, no to ta umiejętność właśnie wyciągania tego, że pomagasz mi ten wstyd zjeść i nabrać siły, żebym w siebie tutaj uwierzył na parkiecie - stwierdził Marcin Rogacewicz na łamach “Super Expressu”.
Rogacewicz dodał, że jego sierpień był wyjątkowo trudny, bo niemal każdy dzień wypełniały obowiązki zawodowe i prywatne, a na dodatkowe próby nie miał fizycznie czasu. To sprawiało, że początkowe treningi były dla niego „emocjonalnie ciężkie”, co zresztą widzowie mogli zauważyć podczas pierwszych wejść na parkiet – ambicja mieszała się z tremą, a presja oczekiwań tylko to potęgowała. Mimo to aktor przyznaje, że właśnie to napięcie stało się dla niego motorem napędowym. O kulisach swojej tanecznej drogi opowiedział w rozmowie opublikowanej 27 września 2025 roku.
Co jeszcze wiadomo?
Serce sprawy: co naprawdę trenowali
Najbardziej gorący szczegół? Owszem, był pomysł, by „zacząć wcześniej”, ale – jak mówi Kaczorowska – świadomie z niego zrezygnowali. Bo „Taniec z Gwiazdami” to także historia przemiany na oczach widzów: od niepewnych kroków po odcinek, w którym nagle wszystko „klika”. Zamiast sekretnych lekcji para postawiła na rozciąganie i konsultacje u fizjoterapeuty; Rogacewicz dołożył siłownię, by popracować nad mobilnością barku. Brzmi rozsądnie? Tak, i bardzo „podręcznikowo”: przygotowanie ogólne, a nie gotowe układy na zapas. W wywiadzie padła jeszcze perełka zza kulis – po 16–17 godzinach pracy aktor raz… zasnął na środku sali w butach do standardu, a trening skrócił się z trzech godzin do jednej. Taka jest prawda, którą wolą od legendy.
No raz był taki moment, że na środku zasnąłem, bo faktycznie byłem po 16-17 godzinach ciężkiej pracy, przeszedłem na salę o 22. jak zombie, nieprzytomny. Więc wtedy z 3-godzinnego treningu, który miał trwać do pierwszej w nocy, zrobił się godzinny i po prostu padłem na środku i mnie nie obudziłaś, jak leżałem na środku parkietu, po prostu w stroju do tańca w butach do standardu, bo wtedy tańczyliśmy quick stepa, po prostu padłem. Był taki moment, był taki jeden trening, ale to, co jest nas na pewno łączy, to to, że bardzo chcemy to zrobić, że jesteśmy po to, bo chcemy razem tego doświadczyć, chcemy razem tańczyć. I właśnie przekraczając te różne granice, czyli chcemy przejść ten proces razem - powiedział Marcin Rogacewicz.
Co będzie dalej?
Co dalej na parkiecie?
Ta szczerość może im tylko pomóc. W programie, gdzie legenda często wyprzedza fakt, wygrywa autentyczność – a Kaczorowska i Rogacewicz właśnie ją dowieźli. Dla rywali to sygnał: nie ma skrótów, są tygodnie roboty, potu i – jak widać – czasem drzemki w przebraniu do quickstepa. Dla widzów to z kolei konkretna obietnica: następne wejścia tej pary będą historią o przekraczaniu wstydu i dodawaniu odwagi, a nie o „tajnych” układach.
Czy ta narracja przełoży się na noty i SMS-y? Już w poprzednich odcinkach „Taniec z Gwiazdami” udowodnił, że emocje potrafią wywrócić tabelę do góry nogami – widzieliśmy to, gdy decyzje zapadały dosłownie w końcówkach wyników.


































