Izabela Parzyszek zaginęła na 11 dni. Prokuratura w końcu ujawniła nowe fakty. Lepiej usiądźcie
Kilka miesięcy temu zaginęła Izabela Parzyszek. Zrozpaczona rodzina, a zwłaszcza mąż apelowali o pomoc w jej poszukiwaniach. Kobieta, 11 dni od zniknięcia niespodziewanie pojawiła się w domu swoich znajomych w Bolesławcu. Była kompletnie wycieńczona i w nie najlepszej kondycji psychicznej. Śledczy musieli odłożyć w czasie przesłuchanie 35-latki, gdyż zgody na to nie wyrazili lekarze. Sprawa do tej pory była wyjaśniana. Właśnie wypłynęły nowe informacje.
Sprawa zaginięcia Izabeli Parzyszek
Izabela Parzyszek zaginęła w sierpniu tego roku. Jechała po ojca, aby odebrać go ze szpitala we Wrocławiu. Nie dotarła jednak na miejsce, ponieważ po drodze zepsuł jej się samochód. Kobieta nie wróciła do domu i okazało się, że nie ma z nią kontaktu. Zmartwiona rodzina zawiadomiła policję i rozpoczęły się poszukiwania, trwały 11 dni.
Kiedy Izabela Parzyszek się odnalazła, służby poprosiły ją o wyjaśnienia. Kobieta nie chciała wracać do rodziny, która należy do Świadków Jehowy i poprosiła o nieujawnianie miejsca jej pobytu. Oświadczyła jedynie, że nikt jej nie porwał, ani nie była przetrzymywana wbrew swojej woli. W tej sprawie jednak wciąż było więcej niewiadomych niż odpowiedzi. W końcu prokuratura wyjawiła nowe ustalenia.
To wykazało śledztwo w sprawie zaginięcia Izabeli Parzyszek
Jedną z hipotez stawianą przez śledczych była ta, według której Izabela Parzyszek uciekła z domu, ponieważ chciała odciąć się od rodziny i Świadków Jehowy. Świadczyć o tym mógł, chociażby fakt, że z profilu na Facebooku męża Parzyszka zniknęły wszystkie informacje na temat żony oraz ich wspólne zdjęcia. Co zastanawiające, wszelki ślad po Parzyszek w innych mediach społecznościowych również zaginął.
Teraz rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Ewa Węglarowicz-Makowska w rozmowie z “Interią” przekazała oficjalne oświadczenie w tej sprawie. Ujawniono również kilka szczegółów dotyczących śledztwa. Chodziło o samochód. Kiedy dokładnie sprawdzono jego stan, okazało się, że auto wcale nie było uszkodzone. Możliwe, że Izabeli Parzyszek zaświeciła się jakaś kontrolka świadcząca o jakiejś drobnej usterce, jednak nie przeszkadzałoby to w kontynuowaniu jazdy.
Parzyszek została już przesłuchana w charakterze świadka, ale szczegóły utajniono.
Umorzono śledztwo w sprawie Parzyszek. Wiadomo dlaczego
Izabela Parzyszek złożyła już wyjaśnienia i została przesłuchana przez śledczych. Jednak jedyne informacje, które prokuratura mogła wyjawić, dotyczyły tego, że kobieta przyznała, że nie była więziona, z nikim się nie kontaktowała ani nikt nie udzielał jej pomocy. Śledczy dodali również, że "ze względu na jej dobro" nie ujawnią szczegółów postępowania.
Biorąc pod uwagę dotychczasowe ustalenia, funkcjonariusze postanowili zakończyć śledztwo. W uzasadnieniu podali artykuł 17. KPK, który głosi, że nie wszczyna się postępowania, jeśli czyn nie nosi znamion czynu zabronionego. Izabela Parzyszek do końca prowadzonych przez śledczych działań wyjaśniających sprawę, nie chciała kontaktować się ze swoją rodziną. Przemawia więc to za faktem pierwotnej hipotezy o ucieczce, choć znajomi kobiety przypuszczali, że nie chodziło o sam zbór, ale bezpośrednio o to, co wydarzyło się w jej domu.