Dramatyczna sytuacja. Niemowlę nie żyje! Niezbędna była EKSHUMACJA

Półroczny Gabryś z Gąsawy zmarł 9 października, kilka dni po wizycie szczepiennej. Najpierw niewinne zaczerwienienie, potem dramatyczny wyścig karetek między Żninem a Bydgoszczą — i żałoba. Śledczy podjęli istotną decyzję dotyczącą ekshumacji dziecka. Następnym krokiem ma być sekcja zwłok niemowlęcia.
Od zaczerwienienia do reanimacji. Dramat w rodzinie
Mama przyniosła półrocznego synka na rutynowe szczepienie w ośrodku zdrowia w Gąsawie (woj. kujawsko-pomorskie). Jeszcze tego samego wieczoru na nóżce, w którą podano preparat, pojawiło się zaczerwienienie, o czym w rozmowie z “Faktem” wspominały babcia i ciocia chłopca.
Następnego dnia kończyna spuchła, a stan niemowlęcia gwałtownie się pogarszał. Najpierw szpital w Żninie, później transport do Bydgoszczy, intensywna terapia i walka o każdy oddech — bez skutku. 9 października chłopiec zmarł. Rodzina zdążyła go pochować, zanim śledczy na dobre przejęli sprawę.
Kluczowe ustalenia sanepidu i decyzja śledczych
Żniński sanepid (Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny) został powiadomiony o możliwym niepożądanym odczynie poszczepiennym jeszcze tego samego dnia, gdy Gabryś zmarł. Kontrolerzy dość szybko pojawili się w placówce i stwierdzili "niezgodność daty podania z datą ważności jednego z podanych preparatów”.
Sanepid zabezpieczył dokumentację i zawiadomił prokuraturę. W ośrodku dziecku podano pakiet szczepień przeciw m.in. błonicy, tężcowi, krztuścowi, WZW B, polio, Hib i rotawirusom. Inspektor podkreślił, że to personel podający zastrzyk odpowiada za sprawdzenie terminu ważności, a szczepionki wydane z magazynu były w dacie. Dwa tygodnie po śmierci zapadła decyzja o ekshumacji ciała niemowlęcia, by biegli mogli przeprowadzić sekcję i odpowiedzieć na najważniejsze pytania.


Najpierw ekshumacja, teraz sekcja zwłok niemowlęcia
Jak podaje “Fakt”, ekshumacja już się odbyła, a ciało niemowlęcia przewieziono do zakładu medycyny sądowej. Według relacji rodziny zakażenie miało postępować "od nóżki”, w którą podano zastrzyk: najpierw martwica, potem niewydolność kolejnych organów. To dramatyczny opis, ale na dziś wciąż hipoteza — przyczynę zgonu dziecka wskażą dopiero wyniki sekcji i badań toksykologicznych/mikrobiologicznych.
Prokuratura i bliscy oczekują odpowiedzi, czy doszło do zakażenia podczas procedury, czy zawiodła aseptyka narzędzi, a może zadziałał inny, niezależny czynnik. Jedno jest pewne: to śledztwo ma rozstrzygnąć, czy błąd ludzki mógł mieć wpływ na tragedię oraz jak systemowo zabezpieczyć podobne wizyty, by podobna historia nigdy się nie powtórzyła.




































