"Już na pogrzebie mojego męża serce zabiło mi mocniej. Zobaczyłam go i to była miłość"
“Po śmierci Wojtka czułam, że moje życie straciło sens. Pobraliśmy się, jak mieliśmy po 20 lat, a spędziliśmy razem 30. Mieliśmy wspaniałą córkę i piękne plany. Oboje ciężko pracowaliśmy, żeby spłacić kredyt na dom. Dopiero teraz mieliśmy zacząć żyć. Bóg chciał inaczej, zabrał mi ukochanego męża, aby postawić na mojej drodze kogoś innego” - Wiola podzieliła się w sieci swoją wzruszającą historią.
Mój mąż przeszedł udar. Zmarł tydzień później
"Mój świat się zawalił, kiedy zmarł mój mąż. Zostałam całkiem sama ze wszystkimi formalnościami i w pustym domu. Moja córka, Asia mieszkała w Kalifornii, gdzie układała sobie życie. Byłam z niej taka dumna, ale miałam żal, że nie mogła przyjechać, aby wesprzeć mnie w tej trudnej chwili. Nie mogła wyrwać się z pracy.
Przyjaciółka pomogła mi znaleźć zakład pogrzebowy i zorganizować ostatnie pożegnanie Wojtka. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie ona. Czułam się jakbym żyła w alternatywnej rzeczywistości. Prawdą jest, że nie byliśmy z Wojtkiem idealnym małżeństwem, ale przez te wszystkie lata nauczyliśmy się funkcjonować w symbiozie. I pomimo tego, że często się kłóciliśmy, kochaliśmy się.
"Zgotowała nam piekło. Na samą myśl o dzieciństwie mam mdłości. Po latach dostałam list" Odsiedziała wyrok za okrutną zbrodnię na własnej matce. Teraz sama spodziewa się dziecka"Moje serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyłam go na pogrzebie męża"
"Wojtek pochodził z wielodzietnej rodziny. W jego domu rodzinnym nigdy się nie przelewało. Szóstka jego rodzeństwa rozsypała się po całym świecie w poszukiwaniu pieniędzy i godnego życia. Na pogrzeb mojego męża przyjechał jego brat z Kanady, którego ostatnio widziałam 15 lat temu. Był z nim tajemniczy mężczyzna, na którego najpierw nie zwróciłam uwagi. Później podeszli do mnie obaj, a on przedstawił się jako kuzyn mojego męża. Zapytał, czy może mnie pewnego dnia odwiedzić, ponieważ jego dom rodzinny spłonął lata temu. Nie ma żadnej rodzinnej pamiątki, a słyszał, że Wojtek ma dużo zdjęć z czasu, kiedy byli dziećmi. Zgodziłam się.
Karol odezwał się miesiąc później. Zadzwonił i zapytał, czy może się wprosić na kawę. Nie miałam nic przeciwko, wręcz ucieszyłam się, bo zwyczajnie doskwierała mi samotność. Kiedy przyszedł, zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że przez lata mieszkał w tym samym mieście 15 minut drogi od nas. Z Wojtkiem nie mieli jednak kontaktu. Z bólem wypisanym na twarzy Karol przyznał, że to dlatego, że niegdyś odbił Wojtkowi narzeczoną. Sonia zmarła jednak przy narodzinach ich pierwszego dziecka. Od tamtego czasu Karol nie potrafił ułożyć sobie życia.
"Nie wierzę, że zaczęłam darzyć go uczuciem"
"Oboje czuliśmy się samotni. Nawet nie wiem, w którym momencie Karol zaczął wpadać co sobotę na kawę. Był starszy ode mnie pięć lat, jednak taka różnica wieku w naszym wieku nie robiła problemu. Miałam wrażenie, że rozumiemy się bez słów. Dzięki niemu żałoba po Wojtku stała się znośna, a pustka mniej odczuwalna. Asia nawet nie przyjechała. Byłam na nią zła. Zawsze miała lepsze relacje z ojcem niż ze mną, tym bardziej się na niej zawiodłam.
Dużo rozmawiałam z Karolem m.in. o relacji z córką. To on dał mi siłę, abym przez to wszystko przeszła. Nawet nie wiem, w którym momencie się w nim zakochałam. Wiedziałam, że on czuje to samo. Zaczęłam wysyłać mu subtelne sygnały. Załapał. Pewnego dnia zaprosił mnie na randkę, a ja poczułam szczęście, jakiego nie czułam nigdy wcześniej."