Wyszukaj w serwisie
Zdrowie i żywienie Aktywność silversa Pielęgnacja i uroda Lifestyle Silver Quizy
Lelum.pl > Dzieje się > Miliony w rękach diecezji. Ujawniono skalę majątku Kościoła w Polsce. Szokujące liczby
Marta Jeziorna
Marta Jeziorna 24.06.2025 14:09

Miliony w rękach diecezji. Ujawniono skalę majątku Kościoła w Polsce. Szokujące liczby

diecezja, fot. KAPiF, Canva
fot. KAPiF, Canva

Duchowni w Polsce cieszą się niemalejącym szacunkiem, a wierni robią wszystko, co mogą, by zapewnić im dobry byt. Ile właściwie wart jest majątek Kościoła w naszym kraju? Liczby robią wrażenie.

Kościół w Polsce: duchowe pogotowie czy przeżytek?

Ksiądz w Polsce to postać niemal archetypiczna. Jeszcze nie tak dawno — autorytet, moralna latarnia, człowiek, który „wiedział lepiej”, bo znał nie tylko Ewangelię, ale i lokalne układy, rodzinne dramaty oraz czyja córka z kim chodzi. W małych miejscowościach wciąż potrafi zatrzymać ruch drogowy na czas procesji, a jego słowo bywa ważniejsze niż słowo burmistrza. Ale czasy się zmieniają. I coraz częściej pojawia się pytanie: kim dzisiaj właściwie jest polski ksiądz?

Oczywiście, są tacy, którzy oddają się swojej posłudze z prawdziwym powołaniem – cisi bohaterowie hospicjów, duszpasterze bez mediów, za to z otwartym sercem. Problem w tym, że ich nie widać. Bo bardziej widoczni są ci inni – ci od limuzyn, politycznych kazań, kontrowersyjnych wypowiedzi w mediach i... czasem bardziej materialnych interesów. Wierni coraz częściej pytają nie tylko o Boga, ale też o to, co ksiądz ma w garażu, jakim cudem kupił ziemię od parafii i kto wybudował mu nową plebanię z kominkiem i sauną.

Dawniej ksiądz był częścią wspólnoty, teraz coraz częściej staje z boku – jak menedżer, który zarządza religią jak firmą. Śluby, pogrzeby, chrzty – wszystko to w cenniku, często bez faktury, ale z odpowiednim „co łaska, nie mniej niż…”. Ludzie zaczynają mówić o „Kościele jako korporacji”, a nie duchowej wspólnocie. I nie bez powodu. Zaufanie do instytucji spada, młodzi uciekają, a liczba powołań maleje szybciej niż liczba wiernych na roratach.

Czy to znaczy, że Kościół w Polsce umiera? Nie. Ale na pewno przechodzi poważny kryzys wizerunku, którego głównymi aktorami są właśnie księża. Ich codzienne wybory — między skromnością a wygodą, między Ewangelią a kalkulatorem — decydują dziś o tym, czy Kościół będzie jeszcze kiedyś miał twarz człowieka bliskiego ludziom, czy tylko instytucji dbającej o swoje interesy.

Bo sutanna, choć święta, nie chroni przed ludzką próżnością. A ilość posiadanych przez Kościół pieniędzy robi wrażenie.

Krzysztof Jackowski ma wizję
Jackowski aż pobladł. Nawiedziła go straszna wizja. To cisza przed BURZĄ

Majątek diecezji w Polsce

Z danych ujawnionych przez Wirtualną Polskę wynika, że polskie diecezje dysponują majątkiem o wartości co najmniej 495 milionów złotych. Tak, dobrze widzicie – pół miliarda. I to w wersji minimalistycznej, bo do wyceny nie doliczono ani kościołów, ani plebanii, ani zabytkowych klasztorów, ani nawet przykościelnych parkingów z parkometrem. A przecież wiadomo, że te „niewidzialne aktywa” bywają najcenniejsze. To trochę jak liczyć majątek księcia, nie wliczając pałacu i koni – niby liczby się zgadzają, ale obraz rzeczywistości mocno zaniżony.

Księgi wieczyste, na których oparto analizę, pokazują tylko fragment rzeczywistości – ten z adresem, powierzchnią i numerem działki. A mimo to już ten fragment wygląda jak portfolio średniej wielkości funduszu inwestycyjnego. Część kurii ma grunty w najlepszych lokalizacjach miast, część – całe hektary ziemi rolnej, niektóre z potencjałem na lukratywną zabudowę. I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie to, że instytucja, która naucza o ubóstwie i skromności, dysponuje zasobami przypominającymi dobrze rozwiniętą spółkę Skarbu Państwa.

Wierni, którzy w niedzielę wrzucają „co łaska” do tacy, często nie zdają sobie sprawy, że ta sama diecezja posiada np. trzy kamienice, dwa hotele i udziały w gruncie, którego wartość rośnie szybciej niż inflacja. A kiedy słyszą z ambony o „zagrożeniu zlaicyzowanym światem” i „walce o chrześcijańskie wartości”, coraz częściej pytają: czy ta walka odbywa się z poziomu duchowego, czy może z widokiem na jezioro z kościelnego ośrodka wypoczynkowego?

Co wchodzi w skład majątku kościoła?

Na co tam się składa ta kościelna fortuna? Oto kontury imperium w koloratce: ponad 3 500 hektarów gruntów – głównie rolnych i inwestycyjnych – wycenionych na ok. 241 mln zł, do tego nieruchomości wypoczynkowe, pensjonaty, domy gościnne i hotele o łącznej wartości przekraczającej 56 mln zł, oraz kamienice i mieszkania w miastach warte 198 mln zł. To już nie duchowa wspólnota – to holding działek i pensjonatów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre kurialne biura przypominają bardziej biura zarządców nieruchomości niż centra duszpasterstwa.

Ale najciekawsze jest to, co z tym majątkiem robią. Część nieruchomości to domy rekolekcyjne, z których zrobiono niemal luksusowe ośrodki z sauną, boiskiem i salą konferencyjną. Ceny? Wcale nie „co łaska”, tylko twardy cennik jak w katalogu SPA. Pojawiają się przypadki diecezji, które mają własne firmy ochroniarskie, winnice, a nawet prowadzą działalność deweloperską. Owszem, Kościół ma też swoje dzieła charytatywne – nikt tego nie neguje – ale coraz częściej rodzi się pytanie: gdzie kończy się misja, a zaczyna czysty zysk?

Dla wielu wiernych zderzenie z tą rzeczywistością jest jak kubeł zimnej wody po pasterce. Gdy słyszą, że kuria nie ma środków na odszkodowania dla ofiar wykorzystywania seksualnego, a chwilę później odkrywają, że posiada hotel nad jeziorem, kamienicę w centrum miasta i 200 ha ziemi – trudno nie poczuć rozgoryczenia. Nie chodzi o zawiść, tylko o spójność. Bo jeśli Kościół ma nauczać o pokorze, to wypadałoby zacząć od przejrzystości własnych finansów.