Alarm na polskiej granicy. Wykryto poważną nieprawidłowość. Służby zareagowały natychmiast

W ostatnich dniach na granicy podniesiono alarm. Funkcjonariusze zatrzymali nietypowy transport, który miał trafić do Polski. Towar budził podejrzenia już podczas rutynowej kontroli. Sprawą zajmują się teraz odpowiednie służby. O jaki produkt chodzi i czy jest się czego obawiać?
Inspekcja, która pilnuje etykiet i jakości
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) podlega Ministrowi Rolnictwa i od 2003 r. strzeże, aby żywność w obrocie spełniała wymagania jakościowe i była prawidłowo oznakowana. Kontroluje m.in.
- import – sprawdza każdą partię z państw spoza Unii Europejskiej pod kątem jakości handlowej i etykiet,
- produkcję krajową – inspektorzy odwiedzają zakłady, hurtownie i sklepy,
- eksport – wystawiają świadectwa jakości dla polskich towarów wysyłanych za granicę.
Decyzja o zatrzymaniu towaru zapada, gdy stwierdza się niezgodność z prawem żywnościowym. Najczęściej chodzi o: brak lub fałszywe dane o pochodzeniu, nieprawidłowe klasy jakości, zanieczyszczenia bądź przekroczone normy pestycydów. Dzięki temu nielegalny lub nieuczciwie opisany produkt nie trafia do hurtowni, a potem na półki sklepów.
Alarm na granicy. Wyfocano kolejne produkty
Ostatnia interwencja dotyczyła ciężarówki z czosnkiem, która dojechała do granicy z dokładną specyfikacją ilości i wagi, lecz bez wskazania kraju pochodzenia na opakowaniach zbiorczych. Tymczasem art. 26 unijnego rozporządzenia 1169/2011 obliguje do podania tego elementu w przypadku świeżych warzyw i owoców.
- Inspektorzy uznali to za „poważne naruszenie”, mogące wprowadzić konsumenta w błąd co do jakości i renomy produktu. Partia nie dostała zgody na wjazd; importer może ją:
- odesłać do nadawcy,
- przeznaczyć do przerobu w innym kraju,
- zniszczyć pod nadzorem służb w Polsce.
To rozwiązanie chroni rynek przed nieuczciwą konkurencją (tańszy produkt udający rodzimy) oraz ułatwia ewentualne dochodzenie roszczeń w razie zagrożenia zdrowia.
Piąta blokada w tym miesiącu
Od początku września IJHARS zatrzymała już pięć transportów: oprócz czosnku m.in. pestki dyni z Chin i pastę pomidorową z Turcji. Łącznie w pierwszym półroczu 2025 r. najwięcej decyzji dotyczyło: 12 partii z Chin, 11 z Ukrainy i 10 z Turcji.
Warto zastanowić się, dlaczego miejsce pochodzenia jest kluczowe? Konsument, widząc na etykiecie „Produkt Polski” lub nazwę konkretnego kraju, podejmuje świadomą decyzję zakupową – kieruje się zaufaniem do standardów produkcji, śladem węglowym czy chęcią wspierania lokalnych rolników. Brak takiej informacji:
- uniemożliwia świadomy wybór i może maskować towar gorszej jakości
- utrudnia wycofanie partii, gdy pojawi się ryzyko zdrowotne (np. zakażenie bakteriami);
- narusza zasadę przejrzystości rynku, podkopując zaufanie do wszystkich sprzedawców.
Z perspektywy kupujących kontrole IJHARS oznaczają więc dodatkową warstwę bezpieczeństwa żywności i gwarancję, że to, co trafia na półkę, jest legalne i właściwie opisane. Dla importerów to sygnał, że nawet "drobna” niezgodność formalna może zatrzymać cały transport.




































