W Rosji grzmią o śmierci Polaka. Wstrząsające wieści obiegły media

Biuro prasowe władz obwodu kurskiego poinformowało, że podczas działań wojennych w Ukrainie zginął Jerzy Tyc (również: Tycz) — polski obywatel i wieloletni szef stowarzyszenia Kursk, znanego z renowacji radzieckich pomników w Polsce. Komunikat opublikowano na kanale Telegram administracji regionu; sprawę podchwyciły polskie media.
Nie żyje Polak. Walczył po stronie Rosji
Tyc przez lata kierował stowarzyszeniem Kursk, które zajmowało się odnawianiem sowieckich miejsc pamięci w Polsce — działalnością budzącą spory i nagłaśnianą zarówno przez media prorosyjskie, jak i polskie redakcje. Według rosyjskich i części polskich źródeł w ostatnich latach mieszkał w Rosji, a po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji zaciągnął się do armii rosyjskiej. Rosyjskie towarzystwa historyczne przypisywały mu również aktywność w środowiskach kombatancko-pamiątkowych.
Jak zginął Tyc? Co się wydarzyło?
Wpis władz Kurszczyzny głosi, że Tyc miał zginąć „w strefie specjalnej operacji wojskowej” (tak rosyjskie władze określają inwazję na Ukrainę). Nie podano daty, miejsca ani jednostki, w której służył.


Co na to rosyjska propaganda?
Rosyjska propaganda wykorzystała informację o śmierci Jerzego Tyca do budowania trzech przekazów — bohateryzacji, „antybanderowskiej” narracji i uderzenia w Polskę. RIA Nowosti i inne serwisy podkreślają, że Tyc walczył jako ochotnik po stronie Rosji, miał pseudonim „Zygmunt” i „do końca pozostał wierny przekonaniom, walcząc z neonazistami”. Portale propagandowe (np. EADaily) opisują go jako Polaka, który „walczył przeciw Bandera” w „strefie specjalnej operacji”. RBC, Lenta i Gazeta.ru eksponują, że kierował stowarzyszeniem „Kursk”, „odnawiał pomniki radzieckich żołnierzy w Polsce” i był za to nagradzany. Ma to budować wrażenie, że był prześladowany w Polsce za „ochronę pamięci”.




































