Niespodziewane sceny na pogrzebie Kasi Stoparczyk. To, co rozdawano, chwyta za serce

Pogrzeb Kasi Stoparczyk ściągnął tłum ludzi, którzy znali jej głos - i tych, którzy po prostu chcieli być blisko. Dziennikarka zginęła 5 września w wypadku na S19 w okolicach Jeżowego, jadąc jako pasażerka. Prokuratura bada okoliczności tragedii. Takie zdania ciągle brzmią jak zła pomyłka - zwłaszcza gdy mówi się o kimś, kto zawodowo rozmawiał z dziećmi o emocjach i odwadze. Był moment, po którym kościelne schody jeszcze długo brzmiały szeptami: prosty, ale wymowny. Oto kulisy dnia, w którym żałoba zamieniła się w działanie.
Tłumy na Freta i jeden obraz, który zatrzymał czas
Msza żałobna odbyła się w kościele św. Jacka przy Freta. W ciszy, której towarzyszyły flesze i gardłowe „przepraszam” na wąskim chodniku, wybrzmiewała wspólnota, przyjaciele z mediów, słuchacze, ludzie z organizacji, którym Kasia pomagała poza anteną.
Przed wejściem czekał skromny, lecz wymowny gest: zamiast wieńców proszono o wsparcie dobra, które można zmierzyć nie liczbą róż, a liczbą uśmiechów. Ten obraz, czyli czarne stroje, zziębnięte dłonie i kartki z informacją, jak pomóc, stał się znakiem rozpoznawczym całej uroczystości.
Jeszcze przed rozpoczęciem mszy żałobnej osoby, które przyszły pożegnać Katarzynę Stoparczyk, otrzymywały ulotki przygotowane przez Fundację Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci – organizację, z którą dziennikarka była związana. Rodzina już wcześniej poprosiła, aby zamiast tradycyjnych kwiatów przekazywać datki właśnie na rzecz tej fundacji, wspierając tym samym dzieło bliskie jej sercu.
W treści ulotki podkreślono, że inicjatywa odbywa się za pełną zgodą rodziny. Pojawiła się tam również informacja o planach stworzenia Pracowni Psychologiczno-Terapeutycznej dla Dzieci i Młodzieży imienia Kasi Stoparczyk – miejsca, które ma realnie pomagać młodym ludziom i stać się żywym pomnikiem jej działalności.
Serce historii: konkret zamiast patosu
Za tym symbolicznym gestem krył się konkretny plan: kontynuować to, co dla dziennikarki było życiowo najważniejsze – realne wsparcie dzieci i nastolatków. Zamiast pustych deklaracji i słów, ruszyła zbiórka na stworzenie pracowni psychologiczno-terapeutycznej jej imienia. To ma być miejsce, gdzie młodzi ludzie i ich rodziny znajdą pomoc bez konieczności długiego oczekiwania, w warunkach dających poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia.
Cała inicjatywa została pomyślana bez zbędnych ozdobników i PR-owych trików. Liczy się tylko treść i praktyczne działanie: terapia indywidualna, regularne dyżury specjalistów, warsztaty wspierające rozwój i odporność psychiczną. „To jest najbardziej ‘jej’ pomysł – prosty i skuteczny” – mówi osoba związana z przedsięwzięciem, podkreślając, że właśnie w taki sposób dziennikarka chciałaby dalej być obecna w życiu tych, którym zawsze starała się dawać głos i oparcie.
Pamięć, która pracuje
Po mszy żałobny kondukt wyruszył w stronę Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Kasia spoczęła w kwaterze K, rząd 16, grób 1B – nie w samym centrum Alei Zasłużonych, lecz zaledwie kilka kroków od miejsc spoczynku znanych artystów. Symboliczne położenie grobu sprawia, że i ona znalazła się w gronie tych, którzy odcisnęli ślad w kulturze i pamięci zbiorowej. Po ceremonii żałobnicy rozchodzili się powoli, w ciszy, jakby nikt nie chciał naprawdę powiedzieć słowa „koniec”. Atmosfera pogrzebu była nie tylko smutnym pożegnaniem, lecz także świadectwem wdzięczności za to, co wniosła do życia słuchaczy i rozmówców.
Równolegle toczy się śledztwo, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności tragedii. Jednak obok oficjalnych działań rośnie coś innego – oddolna energia i potrzeba, by imię Kasi żyło dalej w codziennym wsparciu dla innych. W planach są gabinety terapeutyczne, infolinie i warsztaty dla młodzieży, czyli dokładnie te przestrzenie, na których jej zawsze najbardziej zależało. W tym sensie „pogrzeb Kasi Stoparczyk” nie jest końcem, lecz początkiem nowego rozdziału, w którym jej misja znajduje kontynuację w działaniu ludzi, którzy chcą nieść jej ideę dalej.


































