Tragedia pod Świdnikiem! To, co zobaczyli po wejściu po drabinie, wstrząsa

Poranek na drodze krajowej nr 12 zadrżał jak struna — dwa zestawy ciężarowe spotkały się na jednym pasie. Świadkowie mówią o huku, rozsypanym ładunku i nagłej ciszy, gdy w Struży-Kolonii stanęły syreny. Policja i prokurator prowadzą czynności, a kierowcy utknęli w długich objazdach. Najważniejsze — i najtrudniejsze — pytanie: jak do tego doszło i jaki był finał tej historii? Są ofiary.
Tło zdarzenia: poranek, prosta droga, nagłe hamowanie
Środa, 17 września 2025 r., około 6:30–6:35. Na 640. kilometrze DK12 między Lublinem a Chełmem dochodzi do zderzenia dwóch ciężarówek. Miejsce znają wszyscy dojeżdżający do pracy: prosta nitka, boczne zjazdy, skręt na Struża-Kolonia. Po chwili na asfalcie pojawiają się niebieskie światła, a z jednej naczepy wysypuje się ładunek — świadkowie mówią o owocach.
Trasa zostaje zamknięta, służby kierują auta na objazdy przez DW829 i lokalne drogi przez Cygankę i Majdan Brzezicki. To miało potrwać „co najmniej kilka godzin” i potrwało.
Co udało się ustalić?
Co ustalili śledczy: jeden skręcał w lewo, drugi nie zdążył wyhamować
Ze wstępnych ustaleń policji drogowej wynika, że kierowca pierwszego zestawu ciężarowego zatrzymał się, przygotowując się do skrętu w lewo. Drugi pojazd jechał od strony Lublina w kierunku Chełma. I wtedy wydarzyło się to, czego obawia się każdy uczestnik ruchu na krajowej drodze – zabrakło odpowiedniego dystansu i czasu na reakcję. „Jeden z kierujących zatrzymał się, drugi nie wyhamował i wjechał w naczepę” — relacjonuje policja. Na poboczu pozostały dwa rozbite przody, rozsypane jabłka z przewożonego ładunku oraz długie, nerwowe minuty oczekiwania na służby ratunkowe.
Takie sytuacje pokazują, jak ważna jest ostrożność i przewidywanie na drogach krajowych, gdzie nawet krótkie nieuwagi mogą prowadzić do groźnych konsekwencji.
Policja ustaliła, że są ofiary śmiertelne.
Skutki i pytania na przyszłość: objazdy, śledztwo i tragiczny finał
Po zderzeniu policja, straż i ZRM prowadziły działania pod nadzorem prokuratora. Obie ciężarówki miały polskie numery, ruch w rejonie Świdnika był długo utrudniony; część kierowców zawracała, inni szukali przejazdów polnymi drogami. Najważniejsze informujemy na końcu: w tym wypadku zginął jeden z kierowców — ratownicy wchodzili do kabiny po drabinie, ale nie zdołali mu pomóc.
Teraz śledczy będą analizować tachografy, ślady hamowania i monitoring, by odpowiedzieć na pytanie, czy zawinił pośpiech, nieuwaga czy zła organizacja lewoskrętów na tym odcinku.


































