Śmierć Kasi Stoparczyk wstrząsnęła Polakami. Uwielbiana gwiazda straciła życie w wypadku, a chociaż minęło już od niego kilka tygodni, pytania wciąż zostają bez odpowiedzi. Prokuratura zabrała głos i przedstawiła nowe fakty. Czy wiadomo, co się stało?
Pogrzeb Kasi Stoparczyk ściągnął tłum ludzi, którzy znali jej głos - i tych, którzy po prostu chcieli być blisko. Dziennikarka zginęła 5 września w wypadku na S19 w okolicach Jeżowego, jadąc jako pasażerka. Prokuratura bada okoliczności tragedii. Takie zdania ciągle brzmią jak zła pomyłka - zwłaszcza gdy mówi się o kimś, kto zawodowo rozmawiał z dziećmi o emocjach i odwadze. Był moment, po którym kościelne schody jeszcze długo brzmiały szeptami: prosty, ale wymowny. Oto kulisy dnia, w którym żałoba zamieniła się w działanie.
Środek dnia, ulica Freta w Warszawie, a pod kościołem św. Jacka – cisza, która bardziej słucha niż milczy. Tu odbyła się msza pogrzebowa dziennikarki, której głos wielu kojarzyło z niedzielnym porankiem i dziecięcą ciekawością świata. Uroczystość – bez wzniosłych gestów, za to z uważnością, jaką lubiła. Pożegnanie na cmentarzu miało charakter prywatny.
Wyniki sekcji zwłok Katarzyny Stoparczyk są już znane — i brzmią jak chłodny protokół po wydarzeniu, które poruszyło całą branżę. Nikt nie spodziewał się tak rozległych obrażeń.
Katarzyna Stoparczyk nie żyje — informacja, która w piątkowy wieczór zatrzymała całą branżę. Uwielbiana przez widzów i słuchaczy autorka „Dajcie nam głos”, współprowadząca kultowe „Duże dzieci”, zginęła w wypadku samochodowym w Jeżowem na Podkarpaciu. Miała nazajutrz wystąpić na Kongresie Kobiet
Telewizja Polska poinformowała, że 19 sierpnia 2025 r. złożyła do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw z nienawiści na szkodę swojej dziennikarki, Joanny Dunikowskiej-Paź. Sprawa dotyczy fali hejtu po głośnym, internetowym zamieszaniu wokół prowadzącej „19.30”. Stacja rozesłała też wezwania do przeprosin do kilku osób publicznych i redakcji.