Rosyjski przywódca działa według planu! To ON przewidział wszystko już 13 lat temu

Brzmiało to jak chłodny prysznic w latach 90. Dziś wojna, „wybory” bez wyboru i rakiety nad granicą. Rosja miała nie przejść na trwałą demokrację, bo władza traktuje państwo jak własność. Tak twierdził Ryszard Pipes - były doradca Ronala Regana. Co dokładnie zakładał - i które jego tezy się spełniają?
Skąd wzięła się ta twarda diagnoza
Pipes patrzył na Rosję jak na „państwo-właściciela”. Z takiej konstrukcji wynika brak realnych hamulców dla władzy i trwała pokusa ekspansji. Już w połowie lat 90. pisał, że po krótkiej odwilży Rosja nie wejdzie na ścieżkę zachodniej liberalizacji, bo silniejsze są „ciemniejsze siły” historii i politycznej kultury.
Rosja zajmie Krym, będzie chciała go zabrać Ukrainie.(…) Putin ma już swój plan.(…)Jestem przekonany, że chce odciąć Krym od Ukrainy i przyłączyć do Rosji.(…) Możliwe ze Ukraina rozpadnie się na 2 części.
Ostrzegał, że Rosja prędzej czy później będzie próbowała odebrać Krym Ukrainie i na tym się nie zatrzyma.
Tezy Pipesa kontra rzeczywistość 2025
Co mamy dziś? Po pierwsze, wojna: pełnoskalowa inwazja na Ukrainę w 2022 r. i jej przedłużenie na lata, z cyklicznymi atakami na infrastrukturę i cywilów. Po drugie, autorytaryzm bez pudru: śmierć Aleksieja Nawalnego w kolonii karnej w lutym 2024 r. i rekordowy „wynik” Władimira Putina (ok. 88%) w głosowaniu pozbawionym realnej konkurencji. Po trzecie, rozlewanie się konfliktu: w ostatnich godzinach polska obrona zestrzeliwuje rosyjskie drony naruszające naszą przestrzeń - NATO musi reagować, nie tylko komentować. Kiedyś założenia Pipesa były kontrowersyjne, a dziś widzimy jak wszystko co mówił, spełnia się, już po jego śmierci.
Europa budzi się późno, ale może jeszcze zdążyć
Pipes zakładał, że gdy władza w Moskwie nie ma wewnętrznych bezpieczników (niezależnego sądu, własności, wolnych mediów), będzie kompensować słabości imperialną polityką - konfliktem zewnętrznym i mobilizacją przeciw „oblężonej twierdzy”.
Brzmi znajomo? Dziś polityka przyspieszonego dozbrajania flanki NATO, „mur dronowy” na wschodzie i kolejne pakiety sankcji to nie wyraz rusofobii, tylko spóźniona lekcja Pipesa.


































