Sąsiad zaczął mówić, że Sebastian M. jest "sympatyczny". Nagle ujawnił, jednak porażającą prawdę
Tragiczny wypadek, który wydarzył się na autostradzie A1 i w wyniku którego zginęła trzyosobowa rodzina, wstrząsnął całą Polską. Prowadzący zmodyfikowany pojazd Sebastian M. dopiero niedawno został odnaleziony w Dubaju. Teraz na jaw wyszły zaskakujące wieści na temat kierowcy. Głos zabrali jego sąsiedzi.
Tragiczny wypadek na A1 przeraził całą Polskę
Informacje na temat przerażającego wypadku samochodowego, jaki wydarzył się na autostradzie A1 w okolicach Sierosławia w powiecie piotrkowskim, wywołały niemałe poruszenie w naszym kraju. Kierujący zmodyfikowanym autem marki BMW uderzył w jadącą przed nim Kię, w której podróżowała trzyosobowa rodzina - Martyna i Patryk B. oraz ich pięcioletni synek Oliwier.
W wyniku zdarzenia pojazd wylądował na barierkach i natychmiast stanął w ogniu. Niestety, rodzice i ich pociecha spłonęli na miejscu. Głos w sprawie zabrali również eksperci, którzy wyznali, że pojazd łódzkiego biznesmena przeszedł tak wiele modyfikacji, że obecnie bardziej niż tradycyjne auto przypomina samochód wyścigowy.
Sebastian M. trzymał TO w ogrodzie. Szykował się na najgorsze, widok nie pozostawia żadnych wątpliwościTo był samochód, który przeszedł modyfikację, która spowodowała, że jego moc wzrosła, jeśli chodzi o konie, o co najmniej 100. To nie jest samochód taki normalny, którym się jeździ po drodze publicznej, tylko to jest samochód wręcz wyścigowy - tlumaczył Patryk Szulc z portalu Podejrzani.pl
Sebastian M. przez długi czas był poszukiwany przez policję
Jak wynika z ustaleń policji, kierujący samochodem marki BMW 32-latek jechał z prędkością przekraczającą 250 km/h. Specjaliści podkreślają również, że samochód po wprowadzonych modyfikacjach mógł zbliżyć się do auta rodziny w zaledwie 2 sekundy, co uniemożliwiało odpowiednią reakcję.
Krótko po ogromnej tragedii na autostradzie A1 Sebastian M. zapadł się po ziemię, a wszystkie służby w naszym kraju zaangażowały się w pomoc w jego odnalezieniu. Poszukiwany listem gończym mężczyzna został zatrzymany w Dubaju przez polską Specjalną Grupę Poszukiwawczą, wspieraną przez policję w Emiratach Arabskich.
Znajomi zabrali głos w sprawie Sebastiana M.
Po zatrzymaniu 32-latka i zebranych dowodach nikt nie ma wątpliwości, że mężczyzna mógł pochwalić się naprawdę sporym majątkiem. Jak wynika z ustaleń, mieszkający w Łodzi biznesmen był właścicielem palarni kawy, która przynosiła naprawdę ogromne zyski.
Zdaniem sąsiadów i osób z bliskiego otoczenia Sebastiana M., to właśnie pieniądze całkowicie odmieniły mężczyznę i zamazały mu prawdziwy obraz otaczającej nas rzeczywistości.
Sympatyczny. Tylko mówię, za dużo kasy. Woda sodowa do głowy idzie. Lubił się wozić. Za dużo kasy. Głupota to, co zrobił. Głupota totalna. Widać po relacjach na Facebooku - powiedział jeden z jego sąsiadów w rozmowie z Polsat News.