PILNE! Szokujący ruch Tuska. Premier zamyka granicę. Decyzja już zapadła
Premier zdecydował – granica z Białorusią zostaje zamknięta. Powód? Bezpieczeństwo państwa w obliczu rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad. To ruch, który uderzy w tranzyt i codzienne życie przygranicznych miejscowości, ale w rządzie mówią wprost: dziś liczy się szczelność i gotowość. Co stoi za tą decyzją i co wydarzy się w najbliższych dniach?
Tło: manewry „Zapad” i suwałki w centrum mapy
Zapad to cykliczne, duże ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi. W tym roku „gorąca faza” ma przebiegać wyjątkowo blisko naszej granicy i – jak podkreślają wojskowi – z agresywnym scenariuszem w tle, łącznie z elementami „atomu bez wybuchu”, czyli symulacji użycia broni jądrowej. W Warszawie szczególnie bacznie patrzą na tzw. Przesmyk Suwalski – wąski pas ziemi łączący Polskę z Litwą, kluczowy korytarz NATO.
To tam geopolityka spotyka się z geografią, a nerwy z logiką wojskową. Premier zapowiedział reakcję jeszcze przed posiedzeniem rządu, akcentując serię prowokacji ze strony Mińska.
Konkrety: kiedy, jak i dla kogo
Decyzja wchodzi w życie w nocy z czwartku na piątek – z 11 na 12 września, równo o północy. Zamknięte będą również przejścia kolejowe, a resorty dostały polecenie bieżącego raportowania skutków. W praktyce oznacza to wstrzymanie ruchu osobowego i towarowego na ostatnich działających przejściach z Białorusią; większość była już od miesięcy nieczynna. Premier ujął to krótko: „Ze względu na bezpieczeństwo państwa zamkniemy granicę z Białorusią”. Równolegle NATO prowadzi po swojej stronie własne epizody szkoleniowe.
Ze względu na bezpieczeństwo państwa zamkniemy przejścia graniczne z Białorusią o północy, w nocy z czwartku na piątek - powiedział Donald Tusk.
Z kolei agencje międzynarodowe zwracają uwagę, że tegoroczne ćwiczenia obejmują także nowy arsenał oraz warianty z użyciem broni jądrowej.
Jakie mogą być skutki polityczne takie decyzji?
Co to zmienia: skutki i polityczna kalkulacja
Na krótką metę – korek w logistyce. Firmy spedycyjne, kolejarze i przygraniczne biznesy będą liczyć straty, a kierowcy ciężarówek poszukają objazdów przez Litwę lub Łotwę. Na dłuższą – rząd pokazuje, że po lipcowym przywróceniu kontroli na granicach Schengen potrafi sięgać po twardsze środki, gdy uzna to za konieczne.
W tle pozostaje pytanie o czas: czy granica znów otworzy się po zakończeniu Zapadu, czy zamknięcie potrwa tyle, ile trwa nerwowa gra z Mińskiem i Moskwą? Pewne jest jedno: władza zaryzykowała koszt gospodarczy, by kupić spokój na wschodniej flance. I jeśli ktoś jeszcze miał złudzenia, że „Zapad” to tylko teatr na mapach sztabowych – dziś dowiaduje się, że ta sztuka ma realną cenę przy kasie na granicy.
