Wyszukaj w serwisie
styl życia programy dzieje się z życia wzięte
Lelum.pl > Dzieje się > SZOK! Trump ujawnił, o czym potajemnie rozmawiał z Putinem. Padły zaskakujące słowa
Kacper  Jozopowicz
Kacper Jozopowicz 17.10.2025 23:03

SZOK! Trump ujawnił, o czym potajemnie rozmawiał z Putinem. Padły zaskakujące słowa

Putin i Trump
Fot. KAPiF

Donald Trump chwali się 2,5-godzinną rozmową z Władimirem Putinem i zapowiada spotkanie w Budapeszcie „w ciągu dwóch tygodni”. Brzmi jak zwiastun przełomu w wojnie, ale stawka jest inna: test lojalności sojuszników, gra Orbána o pozycję w Europie i nerwy Zełenskiego przed wizytą w Białym Domu. Kto naprawdę ugra najwięcej?

Budapeszt jako scena. Kto ustawia światło?

Węgry Viktora Orbána od miesięcy pozycjonują się jako „jedyna europejska scena” dla rozmów Trump–Putin, a teraz premier otwarcie świętuje wybór stolicy na miejsce potencjalnego szczytu. To nie tylko logistyczny gest, lecz przemyślany ruch wizerunkowy. Orbán od dawna buduje wizerunek polityka, który potrafi rozmawiać zarówno z Brukselą, jak i z Moskwą, a Budapeszt ma być dowodem, że Europa Środkowa potrafi grać w tej samej lidze co Waszyngton czy Kreml. Dla premiera to polityczny casting – chce być reżyserem ujęcia, w którym NATO i Rosja symbolicznie siadają przy jednym stole właśnie w jego mieście. Taki obraz to potężny kapitał w wewnętrznych sporach z Unią o Ukrainę, sankcje i fundusze.

Tymczasem w Waszyngtonie trwa skomplikowana układanka dyplomatyczna. Trump spotyka się z Zełenskim, ale wysyła sprzeczne sygnały: z jednej strony zapewnia o wsparciu, z drugiej sugeruje, że decyzje o przekazaniu uzbrojenia dalekiego zasięgu – w tym Tomahawków – nie będą łatwe. To gra na czas i emocje, w której każde słowo ma znaczenie. Zarówno Orbán, jak i Trump testują granice: jeden marzy o roli mediatora, drugi o pozycji globalnego rozgrywającego. A pośrodku – Ukraina, dla której każde takie spotkanie może oznaczać więcej politycznego napięcia niż realnej pomocy.

Okazuje się, że Trump rozmawiał z Putinem.

Twarde fakty: 2,5 godziny, Budapeszt, „za dwa tygodnie”

Co wiemy z konkretów? Trump mówi, że rozmawiał z Putinem przez 2,5 godziny i że obaj spotkają się w Budapeszcie. Kreml przez rzecznika Dmitrija Pieskowa potwierdza: szczyt „możliwy w ciągu dwóch tygodni”, ale najpierw praca dyplomatów — na czele z Siergiejem Ławrowem i szefem amerykańskiej dyplomacji Marco Rubio. To byłby drugi tegoroczny dwustronny kontakt w cztery oczy, po sierpniowym spotkaniu na Alasce. Jednocześnie Węgry zapowiadają, że „zapewnią wjazd i wyjazd” Putina, mimo nakazu aresztowania Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK, sąd ścigający zbrodnie wojenne). Budapeszt sygnalizuje nawet opuszczenie MTK, by uniknąć prawnego zgrzytu. 

To wszystko podbija stawkę wizyty Zełenskiego w Białym Domu: im bliżej Trumpa do Putina, tym trudniej o nowe rakiety dla Kijowa. [Nasze wcześniejsze materiały pokazują, jak napięte są dziś relacje Kijów–Budapeszt], a najnowsze wypowiedzi Orbána tylko dokładają oliwy do ognia.

Dziennikarze w USA i Europie zgodnie notują, że sama zapowiedź spotkania już działa politycznie: osłabia nadzieje Ukraińców na długie zasięgi, a Orbán sprzedaje światu prosty przekaz — „tylko u mnie da się to zrobić”. W amerykańskich mediach pojawiają się też szczegóły: „produktywna” rozmowa, szybkie konsultacje zespołów i brak ostatecznej daty. W tle wisi pytanie: czy Trump wpuści do kadrów także Zełenskiego, czy zostawi go w poczekalni historii?

Co dalej?

Co z tego wynika: gra nerwów i o pamięć

Konsekwencje są trzy. Po pierwsze, Trump pokazuje, że kanał z Kremlem działa — i że to on wybiera tempo. To sygnał dla kongresowych jastrzębi i europejskich partnerów: „nie musicie mnie lubić, ale to u mnie jest telefon do Putina”. Po drugie, Orbán zbiera punkty w regionie, który pamięta Budapeszt z 1994 r. (Memorandum, w którym gwarantowano terytorialną integralność Ukrainy). I tu ironia losu: dziś to samo miasto ma być tłem rozmów z tym, który ten dokument zdeptał. Po trzecie, kwestia prawna. Jeśli Putin przyleci, Węgry zderzą się z nakazem MTK; jeśli nie przyleci — cały spektakl grozi zamianą w dyplomatyczny „teaser”, bez finału.

W kuluarach słychać, że węgierscy urzędnicy rozważali nawet „trasę alternatywną” dla rosyjskiego lidera, by ograniczyć ryzyko zatrzymania. Tak, jakby to był film szpiegowski, a nie polityczna deklaracja o pokoju.