Polacy bez armii. Wypłynęły ALARMUJĄCE dane

Najwyższa Izba Kontroli ostrzega: Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych zamiast przyspieszać zbrojenia może je… wyhamować. W raporcie NIK pada proste pytanie bez prostej odpowiedzi: kto i kiedy spłaci rosnący rachunek za kredyty na armię? Jeśli plan się nie zmieni, zabraknie pieniędzy na sprzęt, szkolenia i infrastrukturę — a grafiki dostaw przestaną się spinać.
Pozabudżetowa autostrada – z progiem zwalniającym
FWSZ powstał w BGK, by obsłużyć kontrakty zbrojeniowe poza klasycznym budżetem: kredyty, pożyczki, obligacje plus wpłaty z MON. Po rosyjskiej inwazji wydatki na obronność skoczyły, a Polska w 2022 r. podniosła poziom finansowania do 3% PKB i otworzyła 15-letnie okno na dodatkowe 345 mld zł. Brzmi ambitnie. Problem w tym, że pociąg jedzie szybciej, niż nastawnia liczy rozkład.
Twarde liczby, miękki plan
NIK wylicza: do 2035 r. łączny koszt długu FWSZ (kapitał, odsetki, prowizje) przekroczy 403 mld zł, a zaplanowane zasilenia budżetowe pokryją… niespełna 12% tej kwoty (46,1 mld zł). Mówiąc wprost: rachunek za odsetki pożera przyszłe zakupy. W 2023 r. plan wydatków z FWSZ wykonano tylko w połowie — 23,3 mld zł wobec 45,9 mld zł w planie.
Do tego wpisano w harmonogram trzy nowe umowy z tzw. pakietu koreańskiego na ponad 16 mld dol., choć finansowanie wcześniejszych wciąż nie było domknięte (fundusz miał wtedy zapewnione 5 mld dol. kredytu pomostowego). To nie strategia, to życzeniowa księgowość.
Korekta kursu czy twarde lądowanie?
Izba wprost wnioskuje o „realistyczną i długookresową” strategię finansowania obronności. W praktyce to trzy niewygodne decyzje: urealnić harmonogramy (w tym VAT i infrastrukturę), zabezpieczyć strumienie spłaty długu w budżecie oraz odchudzić listę zakupów do poziomu, który udźwignie MON. Inaczej czeka nas scenariusz, w którym sprzęt przyjedzie, ale nie będzie kogo i gdzie szkolić — a kolejne przetargi staną na czerwonym świetle.


































