Szukają go od 24 lat. Brat chłopca znalazł na grobie ich matki list
16-letni Michał Karaś zaginął w tajemniczych okolicznościach, których szczegóły do dziś owiane są tajemnicą. W nocy z 18 na 19 sierpnia 2000 roku chłopak pojechał razem ze swoimi kolegami na dyskotekę do sąsiedniej miejscowości. Z zabawy już nigdy nie wrócił. Do dziś nie wiadomo było, co się z nim stało. Śledczy wpadli jednak na zupełnie nowy trop. Czy zagadka zniknięcia Michała nareszcie zostanie rozwiązana?
Tajemnicze zaginięcie 16-letniego Michała Karasia
W wakacje 2000 roku doszło do wydarzeń, które do dziś są wspominane przez wielu Polaków z niepokojem. 16-letni wówczas Michał Karaś postanowił wybrać się ze swoimi kolegami na dyskotekę do sąsiedniej miejscowości. Chłopcy bawili się na imprezie w nocy z 18 na 19 sierpnia. Michał nie wrócił wraz z nimi do domu na noc. Zaniepokojona rodzina zaczęła szukać go na własną rękę następnego dnia. Bez skutku…
Bliskim Michała udało się ustalić, że chłopak miał poznać w trakcie imprezy tajemniczą blondwłosą dziewczynę, z którą tańczył. Główne hipotezy mówią o tym, że miał on wsiąść z nią do samochodu lub został do niego wciągnięty. Ta wersja jest dla rodziny wiarygodna, ponieważ nie biorą oni pod uwagę, by chłopiec miał chcieć dobrowolnie uciec od bliskich.
Z Wisły wyłowiono ciało młodego mężczyzny. Rozpacz świadków było słychać daleko Ciężarna kobieta upadła na tory. Świadkowie wstrzymali oddechWspólnie opiekowaliśmy się naszym sparaliżowanym tatą. Pomagał w gospodarstwie. Po śmierci mamy traktowałam go jak moje trzecie dziecko. Michał na pewno nic nie planował. Wyszedł z domu tylko w koszulce - mówiła siostra Michała w rozmowie z portalem nowiny24.pl.
Zaginięcie Michała Karasia: dziwne znalezisko na cmentarzu
Przez lata sprawa zaginięcie Michała Karasia stała w miejscu. Wróciła ona na języki, gdy w maju 2024 roku brat chłopaka znalazł pod zniczem na grobie ich matki tajemniczy list. Bliscy spekulują, że ktoś zostawił go tam po 15 maja, ponieważ w dzień imienin mamy brat Michała z siostrą ostatni raz byli na cmentarzu.
W niedzielę w Dzień Matki poszedłem na cmentarz na grób mamy. Pod jednym ze zniczy znalazłem kartkę. Niewielka, złożona na cztery. Na kartce ktoś niebieskim długopisem napisał imię "Michał", a obok imię i nazwisko innego mężczyzny i nazwę miejscowości - zdradził w wywiadzie z tvn24.pl Andrzej Karaś.
Mężczyzna natychmiast powiadomił policję. Prokuratura wciąż czeka na wyniki analizy kryminalistycznej, a śledczy próbują ustalić, kto i w jakim celu zostawił kartkę na grobie. Szczególnie że treść liściku jest bardzo podejrzana:
Niewielka, złożona na cztery. Na kartce ktoś niebieskim długopisem napisał imię "Michał", a obok imię i nazwisko innego mężczyzny i nazwę miejscowości - opowiedział brat zaginionego Michała.
ZOBACZ TEŻ: Gdy usunęli wodę, znaleźli dwa ciała. To kolejne ofiary powodzi
Przelom w sprawie zaginionego Michała Karasia
Choć od zaginięcia Michała Karasia minęły 24 lata, śledztwo w tej sprawie wciąż jest prowadzone. W ostatnim czasie media donosiły o tym, że biegłym "z wysokim prawdopodobieństwem" udało się wyizolować ze starych zeszytów i dyplomów DNA zaginionego chłopaka. Rodzina jednak nie ma złudzeń i uważa, że Michał został zamordowany. By potwierdzić tę teorię, pozyskany materiał genetyczny śledczy porównają z DNA mężczyzn o nieustalonej tożsamości, których zwłoki znaleziono po nocy z 19 na 20 sierpnia 2000 roku, kiedy 16-latek był widziany po raz ostatni. W ten sposób okaże się, że chłopak znalazł się wśród zmarłych NN.
Odnalezienie jego zwłok byłoby punktem zwrotnym. Mielibyśmy pewność, że Michał nie żyje - powiedział portalowi tvn24.pl prokurator Michał Lasota.
Dodał, że ta wersja śledcza, mając na uwadze dotychczasowe ustalenia, traktowana jest jako najbardziej prawdopodobna, jednak nie jest jedyna.